Diabeł tkwi w szczegółach. Battistelli również. Czasem są to przyjemne drobnostki (niech tytuły poszczególnych rozdziałów posłużą tu za przykład; rozpoczynanie ich zwrotem "o tym, jak" przywodzi mi na myśl baśnie), a czasem - drobiazgi budzące w czytelniku jedynie zażenowanie (osławione księżycowe pośladki, o których wspomniała większość wcześniejszych recenzentów).
W ramach przytaczania tych pierwszych odnotuję jeszcze epizod z udziałem Giacinto zwanego Motylkiem. Riziero, główny bohater powieści, miał okazję wysłuchać śpiewu owego kastrata w jednym z początkowych rozdziałów. Niestety, akapicik opisujący występ nie mógł stać się pełnoprawnym akapitem, ponieważ Riziero nie dał się poznać jako fan tego rodzaju muzyki. Mniejsza z tym. Sama obecność Motylka wywołała na mojej twarzy szeroki uśmiech - jak u dziecka, które właśnie odkryło imienniczkę w czytanej ukradkiem książce. (Powiedzieć, że kocham operę całym sercem, to mało: dla poszczególnych jej elementów, w tym dla kastratów i zastępujących ich dzisiaj kontratenorów, wyhodowałam sobie szereg dodatkowych serc, by pomieścić moją miłość).
W ramach przytaczania tych pierwszych odnotuję jeszcze epizod z udziałem Giacinto zwanego Motylkiem. Riziero, główny bohater powieści, miał okazję wysłuchać śpiewu owego kastrata w jednym z początkowych rozdziałów. Niestety, akapicik opisujący występ nie mógł stać się pełnoprawnym akapitem, ponieważ Riziero nie dał się poznać jako fan tego rodzaju muzyki. Mniejsza z tym. Sama obecność Motylka wywołała na mojej twarzy szeroki uśmiech - jak u dziecka, które właśnie odkryło imienniczkę w czytanej ukradkiem książce. (Powiedzieć, że kocham operę całym sercem, to mało: dla poszczególnych jej elementów, w tym dla kastratów i zastępujących ich dzisiaj kontratenorów, wyhodowałam sobie szereg dodatkowych serc, by pomieścić moją miłość).
W tej powieści mężczyźni bledną w porównaniu z kobietami. Księżna Anicio uwodzi głównego bohatera, ironiczna i dumna Esterka może pochwalić się umiejętnościami leczniczymi, Diamentowa Dama natomiast okazuje się być nie tylko odważną, ale i pomysłową, kiedy łapie w pułapkę osobnika podejrzanego o zabójstwo. Bezbarwność występujących postaci wynika głównie z braku umiejętności pogłębienia ich portretów psychologicznych przez autora. Nie mając dostępu do uczuć, czytelnik może opierać swoją sympatię bądź antypatię tylko na podstawie podejmowanych przez nich działań. Niektóre wątki sprawiają wrażenie szkiców. Przykładowo, rozbójnik Carlone wraz z jego słomianą armią nie stanowi materiału na cztery strony. Mam nadzieję, że z czasem Battistelli lepiej pozna tajniki swojego rzemiosła. Wiedzę historyczną niewątpliwie posiada; zapraszam uważnych i cierpliwych czytelników do wyszukiwania ciekawostek (nie, nie tych umieszczonych w przypisach przez tłumaczkę). Jeśli chodzi o mnie, z wielką przyjemnością dowiedziałam się, czym jest toppé.
Pisze się o "Konklawe", że to kryminał. Wyjaśniam zatem, aby wszyscy zainteresowani uniknęli nieporozumień: jest to powieść awanturnicza z elementami sensacyjnymi. Nie ma w niej napięcia związanego z poszukiwaniem sprawcy, fałszywych tropów, detektywów ani piętrzących się zagadek. Znalazło się natomiast miejsce na kilka pojedynków, pościg, ucieczkę przed przedstawicielami prawa, spotkanie z rozbójnikami i miłosne igraszki.
A teraz, kiedy już napisałam wszystko, co planowałam napisać, dodam, że tę pozycję zyskałam dzięki pomyślnemu losowaniu na blogu Mary (musiałam, po prostu musiałam się pochwalić, bo nigdy wcześniej nie miałam szczęścia w grach losowych).
Fabrizio Battistelli, Konklawe, s. 240, Oficynka, Gdańsk 2010
A teraz, kiedy już napisałam wszystko, co planowałam napisać, dodam, że tę pozycję zyskałam dzięki pomyślnemu losowaniu na blogu Mary (musiałam, po prostu musiałam się pochwalić, bo nigdy wcześniej nie miałam szczęścia w grach losowych).
Fabrizio Battistelli, Konklawe, s. 240, Oficynka, Gdańsk 2010
:)
OdpowiedzUsuńooo
właśnie, dokładnie uzupełniłaś moją recenzję o te wszystkie elementy, o których ja nie umiałam napisać. Chociaż uzupełnienie, to złe słowo. PO prostu napisałaś DUŻO LEPIEJ i składniej niż ja :))
ciekawe :) ja nie zwracam uwagi na wiek recenzentów dla mnie ważne są ich opinie i książki ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam fajnego historyka, serio. Czasem tylko opowiadał dziwne anegdoty.
OdpowiedzUsuńGdybyś zobaczyła moje książki, to chyba zgon na miejscu, bo niektóre są zaczytane do granic możliwości, do granic uniwersum wręcz.
A co do dyskusji na "komcie" - nie mam określonych preferencji (tak szczerze to mi zwisa ;)). Na ogół dostosowuję się do rozmówcy :3
myślę, że książka przypadła mi do gustu ;) wydaje się ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :))
ja jestem zmarzlak i na zimę nie czekam. Najbardziej przepadam za tradycyjną polską jesienią :D
OdpowiedzUsuńŁadna pocztówka :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawie - czytałam już kilka jej recenzji. W pierwszym momencie nie byłam pewna, czy tego typu powieść przemówi do mojego gustu, ale teraz jestem pewna, że chcę ją mieć :)