Bies by się uśmiał

cylinder to nie zabawka

Powracająca z wyprawy badawczej załoga kosmolotu „Helios”- Komandor, Ben, Agga, Pavo, Luza, Kars i narrator - zostaje zatrzymana na Księżycu. Jego mieszkańcy nie pozwalają kosmonautom wrócić do domu, twierdząc, że w trakcie ich nieobecności Ziemię opanowała nowa odmiana istot ludzkich, powstała w wyniku nieprzemyślanych decyzji uczonych. Trzeba zatem poczekać, aż wszystko wróci do normy, przechować zdobycze cywilizacji.

Te słowa nie przekonują doświadczonych członków załogi. Kiedy jednak zadają kolejne pytania, niewiele się dowiadują. Co się właściwie stało? Opuściliśmy Ziemię w trosce o przyszłe pokolenia. O jakich istotach mowa? To zdegenerowane umysłowo stworzenia. Skąd się wzięły? Nasi przodkowie popełnili kilka błędów. Jak długo tu pozostaniemy? Nie wiadomo. Uwierzcie, tam nie da się żyć. Jesteśmy więźniami? Nic podobnego!

Wbrew zapewnieniom niski, blady człowieczek uważnie śledzi przybyszów, a ich pokoje są oddzielone kratą od reszty księżycowego osiedla. Nikogo nie interesują zebrane z wielkim trudem materiały. Co więcej, wkrótce bohaterowie nawiązują kontakt z grupą anarchistów - najwyraźniej część mieszkańców, obawiając się, że po kilku pokoleniach staną się niezdolni do egzystowania w ziemskich warunkach, chce przyspieszyć powrót. 

Komu zaufać? Narrator stara się dociec prawdy. Możemy mu w tym towarzyszyć, mając do dyspozycji te same elementy układanki. Obywatele muszą się podporządkować organom rządzącym, za każdą niesubordynację bowiem grożą środki represyjne ustanowione w imię powszechnego dobra. Deportacja (nie śmierć, śmierć to zaszczytny obowiązek i prawo wszystkich mieszkańców) stanowi najwyższy wymiar kary. Ponadto, władza kontroluje zarówno liczbę urodzeń, jak i - do pewnego stopnia, oczywiście - zgonów: udziela zezwoleń na prokreację albo ogłasza przejście na emeryturę.

W powieści nie zabrakło rozważań na temat odwiecznych prób zatrzymania czasu. Narrator, zwany Nieśmiertelnym, pragnie dotrzeć na Ziemię, gdzie - niczym wierna Penelopa - czeka na niego piękna Yetta. Poznali się, zanim wyruszył na wyprawę, przekonany o licznych zaletach podróży pozaukładowych. Nie widzieli poza sobą świata, jedynie widmo rozłąki zakłócało szczęście młodych. Postanowiwszy im pomoc, profesor van Troff, specjalista w dziedzinie teorii pola, zbudował cylindryczną komorę, w której wstrzymywany jest upływ czasu. Yetta zamknie się w niej na szesnaście minut. Kiedy wyjdzie, „Helios” wróci i zakochani znów będą razem.

Nie sposób nie zauważyć demonicznych cech profesora. Staruszek, przez uczniów ochrzczony Mefistem, wystawia bohaterów na diabelską pokusę. Ogromna wiedza pozwoliła mu na odroczenie ostatecznego, teraz więc kusi młodzieńca wizją przyszłego szczęścia. Kto o tym nie marzy: bohaterski powrót wprost w ramiona ukochanej, miłość, co (dosłownie) przetrwała próbę czasu! Niezrażony początkową odmową, van Troff w dalszym ciągu namawia narratora, by zaakceptował tę niecodzienną propozycję.

Wizerunek miasta po katastrofie zapewne was nie zaskoczy - opuszczone budynki, mało roślinności, ulice pełne młodych, agresywnych chłopaków (kobiet ani śladu), sterty śmieci, puste, ale wciąż kursujące pociągi. W ginącej metropolii prawidłowo działają tylko automaty. Wideofony umożliwiają połączenia, a wozy techniczne bez ustanku naprawiają zepsute sprzęty na wszystkich poziomach miasta. Ludzie, jak się okazuje, nadbudowywali coraz to wyższe wiadukty i estakady nad istniejącymi trasami, nie dbając zarazem o wcześniejsze budowle, aż w końcu najniższe poziomy nie nadawały się do zamieszkania.

Czy wszystkie roboty przestrzegają praw spisanych przez Asimova? Działania komputera prowadzą niekiedy do katastrofy, jak to miało miejsce w słynnej powieści Clarke'a i filmie Kubricka (gdzie HAL 9000 buntuje się przeciw załodze). Zajdel puszcza oko do czytelnika: w pewnej scenie siedmiu chłopaków znęca się nad człekokształtnym robotem. Rozkazawszy mu wspiąć się na słup, śmieją się z daremnych wysiłków. Nagle maszyna spada i przygniata jednego z oprawców. Przypadkowe morderstwo? Na to wygląda, bo android następnie pomaga w grzebaniu zmarłego, bohater zaś dostrzega w nim więcej cech ludzkich niż u pozostałych mieszkańców.

Narracja, podobnie jak miasto, jest wielopoziomowa. Po tajemniczym zaginięciu Akka i promotora jego pracy doktorskiej Le Djaz odnajduje w dokumentach przyjaciela „Notatnik Nieśmiertelnego”. Dokument ten, przedstawiający społeczeństwa ludzkie na Ziemi i Księżycu, spisał uczestnik wyprawy międzygwiezdnej, która, znacznie opóźniona, powróciła na ojczystą planetę. To właśnie historię Nieśmiertelnego, poprzedzoną wstępem badaczy, poznaje czytelnik.

Niejednego rozbawi - zdaniem narratora, nieskomplikowany - slang, jakim posługują się gromady myszkujące po ostatnich ziemskich osiedlach. Wyróżnia go bogactwo wulgaryzmów (np. ful mu w tufę, zaraz ci dogwolę, sam jesteś ful, ale z ciebie docent, dyrba). Uśmiechnęłam się również, czytając, jak szczury korzystają z udogodnień cywilizacyjnych. Spragnione, podchodzą do automatu z napojami; jeden naciska nosem odpowiednie przyciski, drugi nadstawia pyszczek. Czyżby te inteligentne gryzonie miały zapanować nad miastem?

Miłośnicy Lema na pewno dostrzegą podobieństwa do Powrotu z gwiazd, znanej książki opisującej losy załogi „Prometeusza”. Powróciwszy z wyprawy, kosmonauci z zaskoczeniem odkrywają zmiany, jakie zaszły na świecie. Na tym nie koniec popularnych motywów występujących w Cylindrze van Troffa. Część naukowców hoduje duplikaty pięknych kobiet, zwłaszcza gwiazd filmu - ostatnio trafiłam na podobny pomysł u Forda (mam tu na myśli Miasto Egzo-Szkieletów).

Zajdel, pionier nurtu socjologiczno-politycznego, niezwykle przekonująco opisuje uczonych, którzy uzurpowali sobie przywilej stwarzania nowej, genetycznie wyselekcjonowanej ludzkości, i społeczeństwo (czy też społeczeństwa: jedno na Ziemi, drugie na Księżycu) powstałe w wyniku tych działań. Świadoma nieuchronnego końca ludzkość zaprzestała tworzenia. Pisarze odłożyli długopisy, muzycy instrumenty, malarze z kolei - pędzle. Może więc warto odwiedzić dział science fiction, póki jeszcze istnieje? 

Janusz A. Zajdel, Cylinder van Troffa, s. 240, superNOWA, Warszawa 2008

45 komentarzy:

  1. Świetna recenzja. Zastanawiam się tylko, czy książka trafia w mój gust :) Ale może kiedyś sama się przekonam o tym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kryminał fantasy? Brzmi ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, kryminał? To przez ten fragment o szukaniu prawdy? Wybacz, jeśli cię zmyliłam - tak naprawdę niewiele tutaj z kryminału. Owszem, narrator chce odkryć, co się stało na Ziemi w trakcie jego nieobecności, ale nikt nie prowadzi dochodzenia w sprawie morderstwa. Najważniejszy jest opis społeczeństw ludzkich (nie bez powodu autora nazywa się pionierem nurtu socjologiczno-politycznego). Do tego dochodzą elementy science fiction, które często pozostają w tle (np. wyprawy pozaukładowe).

      Usuń
  3. Jetsem ciekawa powiązania tych dwóch gatunków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie czytało się Twoją recenzję, ale nie jestem przekonana, czy to książka dla mnie. Kryminały uwielbiam, mimo iż zaczęłam czytać je od niedawna, ale fantasty to nie moja bajka ;) Pozdrawiam, Livresland ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to wyjaśniałam w komentarzu znajdującym się powyżej - "Cylinder van Troffa" to przede wszystkim błyskotliwy opis społeczeństw(a), nie kryminał. ;)

      Usuń
  5. Zgadzam się z poprzednikami - recenzja fajna, książka nie całkiem moja. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aleś mi narobiła smaka...

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja z ciekawości i to właśnie ze względu na Twoją recenzję postaram się ją zdobyć i sięgnę o nią;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dodatkowo jeśli mogę zapraszam do mnie do wzięcia udziału w podlinkowanym Wyzwaniu "Czytamy Polecane Książki" Pozdrawiam Ciepło;)

      Usuń
  8. Anonimowy23/8/13

    Wydaje się strasznie dziwaczna - czyli w sam raz dla mnie. Ochoty mi narobiłaś swoją recenzją, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm myślę, że mogłaby by mnie ta książka zaciekawić!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajadel mnie kusi od kiedy dowiedziałam, że istnieje nagroda pod jego nazwiskiem. Sciene-fiction przybywam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli nie brałaś udziału w Libster Blog Award (lub masz ochotę jeszcze raz), zapraszam: http://minerwaproject.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-award-osobiste-gledzenie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ponownie! :) Gdyby ktoś jeszcze miał ochotę zapoznać się z moimi odpowiedziami, zapraszam na podstronę Flyleaf.

      Usuń
  12. Kryminały lubię, a fantastykę dopiero poznaję. Jestem ciekawa tego połączenia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odkrywanie uroków science fiction wciąż przede mną. Bardzo rzadko zapuszczam się w te rejony literatury, a generalnie jestem otwarta na różne gatunki. Przede wszystkim dlatego, że tak zwane sprawy techniczne zawsze budziły we mnie bojaźń i drżenie. :) Na Zajdla czaję się już dawno, słyszałam o nim dużo dobrego, a Twoja recenzja zaintrygowała mnie tak bardzo, że zduszę w sobie lęk przed robotami i innymi takimi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie uspokajam: roboty występują raczej epizodycznie (wspomniany android tylko w dwóch scenach), a sprawy techniczne, jak to ujęłaś, zostają przystępnie przedstawione. Na pierwszym planie są aspekty socjologiczne. :)

      Usuń
  14. Recenzja bardzo dobra, ale nie wiem, czy to książka dla mnie. Coś mnie jednak do niej ciągnie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na początku byłam nawet trochę zainteresowana tą książką, gdyż kryminały lubię, ale z kolei nie jestem fanem fantastyki, więc mam mieszane uczucia. Zastanowię się zatem jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  16. To zależy jakiego rodzaju historie chciałabyś przeczytać/usłyszeć. W sumie nic szczególnie ciekawego się tam nie wydarzyło. Chyba, że liczy się mój dziecięcy zachwyt nad krajem, ludźmi, kulturą i zabytkami (byłam w Nottingham i zamku Batmana)? Zdjęć przywiozłam dużo, to może gdzieś je upcham, jeszcze zobaczę. Poza tym niesamowicie bawili mnie (w tym dobrym sensie) ludzie przebrani od stóp do głów w stroje Batman czy Supermana siedzący w kafejce, albo chodzący po mieście. Muszę wspominać, że nikt się na nich dziwnie nie patrzył?
    I to właśnie to jest w tych ludziach takie... Kochane i urocze.

    Owszem, zgodzę się z tym, że pierwsza poprawnie wpisana litera przyczynia się, do błędnego lub też nie, czytania wyrazu. Sama mam z tym problem, bo niekiedy przeczytam słowo po swojemu i tak jakoś nie pasuje mi do kontekstu.

    Co do recenzji, nadmienię, ale podejrzewam, że nie ja pierwsza, że jest bardzo dobrze napisana. Książka raczej nie dla mnie, nie trawię fantastyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, naprawdę :D? To ja zmieniam swoje marzenia i od teraz chcę pojechać do Nottingham :P.

      To od tego Pana jest ta nagroda Zajdla :)? No proszę, jakich to ja rzeczy się dowiaduję... jak widać internet potrafi uczyć :D.

      Pozdrawiam ciepło!
      Melon :)

      Usuń
    2. Dziecięcy zachwyt jest najfajniejszy! Zazdroszczę: sama chciałabym poznać Batmana w kafejce albo wstąpić do jego zamku. ;)

      Tak, to TEN Zajdel. ;) Ale laureatów nie zawsze, niestety, czytam z przyjemnością. Chyba mam pecha, bo wybierając spośród nagrodzonych książek, na ogół trafiam na średniej jakości pozycję.

      Usuń
  17. Chyba się do niej nie przekonam, chociaż muszę to jeszcze przemyśleć:)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Może przeczytam ;)

    Zapraszam do mnie na konkurs w związku z pierwszymi urodzinkami mojego bloga ;) www.ilonastejbach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Nawiązanie do ,,Powrotu z gwiazd" ewidentne:) Szczerze mówiąc Zajdel to mój największy wyrzut sumienia. Jednak już niebawem zacznę zgłębiać jego twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam kilka ksiażek Zajdla w domu, wydawanych jeszcze przez Iskry. To bardzo dobry autor.

    OdpowiedzUsuń
  21. Pana Zajdla kiedyś już czytałam i mogę sięgnąć po jego kolejną książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. "Paradyzja" i "Limes inferior" były dobre, ale czytałam je już dość dawno. Może teraz pora na "Cylinder van Troffa"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może. ;) "Paradyzję" czytałam, mogę więc potwierdzić twoje słowa. Niedługo zabiorę się za pozostałe dzieła tego autora.

      Usuń
  23. Wydaje mi się, że nie przekonałabym się do przeczytania tej książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Polska fantastyka to dobre rozwiązanie nie zależnie do zaległości czytelniczych :) a samego autora lubię i mogę polecić
    http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Osobiście nie jestem zainteresowana, ale wiem, że ksiażka spodoba się mojemu tacie :) zapytam o nią w bibliotece, a niech ma co czytać na jesień :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie po drodze mi raczej z fantastyką, choć powiem szczerze, że Twoja recenzja mnie zaintrygowała :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Recenzja znakomita, niesamowita, ale książka tym razem niestety nie trafia w mój gust czytelniczy. Dla mnie jest to zbyt ciężka i trudna literatura. Podziwiam Ciebie za tą fascynację tego typu pozycjami, to z jaką lekkością je recenzujesz i rozbierasz treść na czynniki pierwsze. Brawo!!

    OdpowiedzUsuń
  28. I recenzja ciekawa, i książka kusząca, choć częśćiej niż Zajdla czytam książki autorów, którzy otrzymali nagrodę jego imienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, poleciłabyś jeden z nagrodzonych tytułów? Ja, jak wspominałam w komentarzu powyżej, mam pecha i nie zawsze trafiam na dobre utwory. ;)

      Usuń
  29. Nie jestem na bieżąco z polską fantastyką, to wiem, ale że Zajdla nie czytałem i tak jest mi wstyd się przyznać. Wyhaczam teksty, które rokrocznie dostają nagrody jego imienia, a nigdy nie miałem okazji przeczytać czegokolwiek, co wyszło spod jego pióra. Trzeba nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award! Więcej informacji: http://licencja-na-czytanie.blogspot.com/2013/08/nominacja-liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Anonimowy29/8/13

    To ja! :)
    Będzie krótko i bez tony osobistych wynurzeń: lubię Zajdla bardzo. STOP. Przeczytam. STOP.
    nefrytowy kot Cezar

    OdpowiedzUsuń
  32. Zajdel...już samo nazwisko autora jest bardzo dobrą rekomendacją. Zazwyczaj nie czytuję tego typu książek, ale akurat jakąś powieść tego pisarza mam w planach. I chyba już wiem, jaką...;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeśli nie przepadacie za typowymi reprezentantami gatunku, jakim jest science fiction, jeśli boicie się robotów i skomplikowanego nazewnictwa, nie uciekajcie. Zajdel więcej pisze o społeczeństwach ludzkich (właśnie dlatego jego dzieła zalicza się do nurtu socjologiczno-politycznego) niż o statkach kosmicznych.

    Dziękuję za wszystkie komentarze! Głęboki ukłon należy się Agnieszce: takie entuzjastyczne reakcje nie tylko przywołują uśmiech na twarz, ale i zachęcają do dalszego pisania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy2/9/13

    Nazwisko pisarza jest mi znane, ale niestety nie czytałam jeszcze żadnej z jego książek. Myślę, że ta mogłaby być dobra na początek :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Anonimowy12/10/15

    Zajdla kiedyś czytałem i teraz mam wielki plan powrócić do jego niesamowitej literatury, a Twoja recenzja tylko wzmocniła mnie w przekonaniu, że muszę to zrobić jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń