Bies by się uśmiał

Z pamiętnika pensjonarki

W życiu Giny zachodzą niespodziewane zmiany: zgodnie z postanowieniem ojca dziewczynka jedzie na pensję w prowincjonalnym mieście. Nie będzie już wieczornych wyjść do opery ani tańców. Gina musi rozstać się z guwernantką Marchelle, ciotką Mimó, organizatorką popołudniowych spotkań towarzyskich, i z przystojnym porucznikiem, Ferim Kunczem, którego poznała właśnie u cioci. Nie wiadomo nawet, kiedy znów zobaczy tatę! Czym sobie na to zasłużyła?




Każdego czytelnika wzruszy więź łącząca Ginę i jej ojca. Chociaż nie wypowiadają tego na głos, kochają się ogromnie. Taka miłość nie wymaga słów - każde z nich wie, co akurat myśli drugie. Czemu więc generał Vitay, dotąd spełniający wszystkie prośby córki, teraz bez żadnych wyjaśnień wywraca jej życie do góry nogami? Może się zakochał i pragnie założyć nową rodzinę. Same tajemnice: mężczyzna ukrywa wyjazd przed bliskimi, nie podaje ciotce nowego adresu Giny.

Pensja biskupa Matuli znajduje się w Àrkodzie, miejscu niesamowicie oddalonym od domu głównej bohaterki. Szkoła przypomina twierdzę; do tego potężnego budynku z małymi, okratowanymi okienkami wjeżdża się przez obitą żelazem bramę. Dawniej mieścił się tutaj klasztor, nie dziwi zatem, że poszczególne klasy mają niecodzienny kształt, a sale - łukowe sklepienia. Odźwierny również wygląda, jakby został wykuty z kamienia. Uczennic, ubranych w jednakowe fartuchy i tak samo uczesanych, nie sposób rozróżnić.

Życie na pensji to nie bajka. Zaraz po przyjeździe nauczyciele opróżniają walizkę Giny i niczego nie pozwalają jej zatrzymać - ani mydła, ani ozdobnej chusteczki do nosa. Zuzanna, diakonisa pełniąca obowiązki wychowawczyni, zabiera dziewczynce nowy, srebrny łańcuszek będący prezentem pożegnalnym od ojca, pensjonarkom bowiem zabrania się noszenia biżuterii. Dzwonek obwieszcza kolejne zadania: pobudka, kąpiel, koniec kąpieli. Trzeba się spieszyć, bo dyrektor szkoły nie toleruje lenistwa. Żadnego czytania wieczorami ani słuchania radia. Chcesz się poskarżyć rodzicom? Nic z tego, stąd nie wysyła się listów pełnych utyskiwań. Nie wolno zadawać pytań, należy się dostosować. 

Matulanki jednak nie tracą pogody ducha. Śmiejąc się, szukają wybiegów, by pomimo surowego regulaminu zrealizować jeden ze swoich szalonych pomysłów. Na początku roku szkolnego odbywają się zaślubiny, kiedy to cała klasa w kolejności alfabetycznej wychodzi za mąż za przedmioty ze spisu inwentaryzacyjnego. Małżeństwo, jak wiadomo, wiąże się z obowiązkami - wylosujesz maszynę drukarską, to musisz zapoznać się z historią druku. Wieczorami uczennice rozpływają się w zachwytach nad przystojnym wychowawcą i powtarzają legendę o Abigél, posągu młodej kobiety, która zawsze pomaga potrzebującym.

Dzięki nieograniczonej wyobraźni dziecięcej powieść nabiera humoru. W piątek dziewczęta kradną historykowi wszystkie guziki, we wtorek z kolei palą ciastka od nielubianej koleżanki. Piszą wypracowania w dwóch wersjach, jedno zgodne z wymaganiami szkolnymi, a drugie prześmiewcze, na własny użytek. Wymowne spojrzenia, jakie Kalmár posyła Zuzannie, nie pozostawiają im wątpliwości: wychowawca zaleca się do diakonisy (zresztą Zuzanna tylko z pozoru jest diakonisą, w rzeczywistości to zamaskowana aktorka filmowa). Odtąd plotkują o rychłym ślubie opiekunów.

Tajemnice, choć inne niż te, które wstrząsnęły pensją pani Appleyard ze słynnej powieści Joan Lindsay, są równie pasjonujące. Znalazłszy pod materacem list od Abigél, Gina zastanawia się nad tożsamością nadzwyczajnej opiekunki. Komu nie brakuje odwagi i chęci niesienia pomocy, uprawnień pozwalających na swobodnie poruszanie się po szkole i entuzjazmu, by po tylu latach wciąż uczestniczyć w dziecięcej grze? A może to nie jedna, lecz wiele osób podejmujących się pełnić tę funkcję?

Mari Kis, uboga wychowanka, obawia się, że w wyniku nieodpowiedniego zachowania straci zniżkę. Czy słusznie? Wszyscy pamiętamy, co przytrafiło się małej Sarze Crewe, kiedy przestały wpływać pieniądze na jej edukację. Niektóre elementy wykorzystane przez Szabó powtarzają się w innych utworach przedstawiających życie na pensji. Nowe uczennice często postrzegają szkołę jako więzienie, akceptację gromady zaś - jako niemożliwą do uzyskania (tak myśli garbata Mary, bohaterka Dam z Bath). Rozpieszczone córeczki muszą poznać zasady obowiązujące w grupie rówieśniczek (np. Hesia, W świecie dziewcząt).

Śledząc losy Giny, obserwujemy mechanizmy społeczne występujące w mikroświecie, jakim jest pensja. Ta, która narazi się pozostałym dziewczętom, gorzko tego pożałuje. Wykluczona z ich grona, na zawsze pozostanie samotna. Nikt nie zaprosi jej do zabawy, ba!, nawet koło niej nie usiądzie. Choćby nocami płakała, cała klasa i tak będzie udawać pogrążoną w głębokim śnie. Łagodny, fajtłapowaty nauczyciel natomiast nie powinien liczyć na wyrozumiałość uczennic. König, znany z ogromnej naiwności, co roku staje się obiektem niewybrednych żartów.

Dziewczęta rozmawiają o miłości, wychowawcach i lekcjach, ale nie o wojnie. Któregoś dnia Gina znajduje przy pomniku Cierpiącej Hungarii nalepkę nawołującą do zaprzestania bezsensownego przelewu krwi. Ścianę w poczekalni dworcowej pokrywają plakaty wykonane przez ruch oporu, a na zdjęciu dostrzeżonym w mieszkaniu absolwentki widać młodzieńca poległego nad Donem. W ten sposób wojna powoli wkracza do panieńskiego świata. Im więcej napomknięć o toczących się walkach, tym częściej bohaterki szukają rozrywki. W kulminacyjnym momencie, gdy na pensji trwa wyjątkowa uroczystość, wszechwiedząca narratorka przerywa opis zabawy, by powiadomić czytelnika, kto z jej uczestników wkrótce zginie.

Gina dorasta i przekonuje się, ile problemów mają dorośli (bo jest to przede wszystkim powieść o wkraczaniu w dorosłość). Kiedy o pierwszej w nocy wyją syreny, a dziewczęta, ustawiwszy się w szeregu, idą do schronu, wszyscy wiedzą, że biorą udział w ćwiczeniach. Ale w świecie, jaki czeka na nie poza murami pensji, spadają prawdziwe bomby. Dobre zachowanie nie za każdym razem przynosi pożądane rezultaty, tak jak winowajcy nie zawsze zostają ukarani. Trzeba zatem - poucza nas autorka - odróżnić nieszczęście od głupstwa. 

Magda Szabó, Tajemnica Abigél, s. 351, Wydawnictwo Bona, Kraków 2012

52 komentarze:

  1. Książka jest niekoniecznie w moim guście, ale urzekłaś mnie zdjęciem książki w wrzosach. Może nawet spróbuję ją przeczytać, bo co mi szkodzi? Najwyżej mi się nie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś... tak dawno temu, że już nie pamiętam szczegółów. Ale właśnie od tej książki zaczęło się moje zainteresowanie twórczością Magdy Szabo. Książki tej autorki są trudne do zdobycia, do tej pory nie udało mi się przeczytać wszystkich. Z tych, które przeczytałam, najbardziej podobały mi się "Świniobicie" oraz "Piłat" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne do zdobycia? To ja chyba mam szczęście, bo znalazłam w księgarni zarówno "Tajemnicę Abigél", jak i "Zamknięte drzwi", a w bibliotece bez problemów wypożyczyłam tytuły wymienione przez ciebie. ;)
      Jak więc widzisz, historia Giny tak mi się spodobała, że zamierzam lepiej poznać twórczość Szabó.

      Usuń
  3. Pierwszy raz słysze o tej książce, koniecznie musze przezytac. Podoba mi się fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przeczytaniu fabuły jestem tą książką naprawdę zainteresowana. Ciekawe jak ja ją odbiorę. Coś czuję, że przypadnie mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy się z nią nie spotkałam, pewnie dlatego że zazwyczaj buszuję po regałach z inną tematyką. Twoją recenzję miło się czyta, zachęca do przeczytania książki. Może kiedyś sięgną po nią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze ciągnęło mnie w takie "pensjonarskie" klimaty :-)
    Nie słyszałam o tej książce, ale po Twojej recenzji chętnie bym ją poznała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał mi zabrać wszystkie moje skarby... Pewnie bym pogryzła!
    Chętnie poznam zwyczaje na pensji biskupa Matuli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zastanawiałam, jak postąpiłabym w takiej sytuacji: spróbowałabym coś przemycić? A może bym uciekła (Gina też to rozważa)? Poprosiła rodziców o przeniesienie (oczywiście, wcześniej musiałabym ich sprowokować do przyjazdu na pensję, bo list z taką prośbą zostałby przechwycony)?

      Usuń
  8. Zainteresowałaś mnie tą książką. Myślę, że przypadnie mi do gustu. Mam nadzieję, że spodoba mi się :) Pozdrawiam, Livresland :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Do mnie niestety ta książka jakoś nie przemawia, raczej sobie daruję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem wielką miłośniczką "literatury pensjonarskiej", więc oczywiście "Tajemnicę Abigél" czytałam i oglądałam też wersję telewizyjną. Wrażenia jak najbardziej pozytywne. To, co zapamiętałam najbardziej, to atmosfera zagrożenia, długo nie mogłam się od niej uwolnić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie widziałam ekranizacji, mogę za to polecić musical "Abigél" z 2008 roku (jeśli wystąpi problem ze znalezieniem, pisz na maila, spróbuję pomóc).

      Znasz może jakieś dobre książki przedstawiające życie na pensji? Spodobała mi się ta tematyka. ;)

      Usuń
    2. Nie miałam pojęcia o tym musicalu, wielkie dzięki! Jak nie uda mi się znaleźć, z wdzięcznością zaalarmuję. :)
      Wątek z forum GW na temat literatury pensjonarskiej z kilkoma ciekawymi tropami:
      http://forum.gazeta.pl/forum/w,151,54439265,,Ksiazki_o_pensji_dla_dziewczat_w_roli_glownej.html?v=2
      Polecam też to, choć nie wiem, czy nie będzie dla Ciebie trochę za mdłe:
      http://lekturylirael.blogspot.com/2012/01/sztambuch-amelki-hanna-muszynska.html

      Usuń
    3. Dziękuję! "Róże dla pensjonarki" zapowiadają się ciekawie (może to jedynie zasługa twojej recenzji?), ale nie mogę ich nigdzie znaleźć: ani w bibliotece, ani w antykwariacie.

      Usuń
    4. Słyszałam, że książka jest dość trudna do zdobycia. Jeśli chcesz, z przyjemnością Ci ją pożyczę.

      Usuń
  11. Już kolejny raz słyszę o tej autorce, a Twój opis wydaje się ciekawy, więc może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię Szabo. Zwłaszcza "Piłat" ogromnie mi się podobał. Szkoda, że tak mało osób sięga po jej książki. "Tajemnicę Abigel" mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, szkoda! Musimy częściej o niej pisać. ;)

      Usuń
    2. Ech, szkoda, że mam taką ogromną sklerozę i nie jestem w stanie napisać recenzji książek przeczytanych przed założeniem bloga. :(

      Usuń
    3. Dla mnie to, na szczęście, nie problem. ;) Czasami opisuję książki, które czytałam kilka lat temu (np. "Córka rzeźbiarza", "Cylinder van Troffa"). Ale - tak sobie myślę - może w takim wypadku wystarczyłoby przewertowanie powieści, by przypomnieć sobie treść i emocje z nią związane?

      Usuń
  13. Na początku Twojego posta pomyślałam TO NIE DLA MNIE, ale jak dobrnęłam do końca, to uznałam, że to ZDECYDOWANIE DLA MNIE, świetna. Lubię takie klimaty dotyczące pensjonarek:D A wystarczyło urodzić się w innym czasie, to mogłyśmy być my:) Niebywałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie prawisz! ;) Prywatne szkoły żeńskie wciąż funkcjonują (sama przez jakiś czas do takiej uczęszczałam), ale atmosfera niewątpliwie uległa zmianom.

      Usuń
  14. Pensja jak z Jane Eyre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i nie. W "Jane Eyre" używano rózg, tutaj natomiast karą za nieposłuszeństwo jest, na przykład, zakaz spacerów.
      Wolałabym chyba znaleźć się na pensji biskupa Matuli.

      Usuń
  15. Bardzo klimatyczny blog, dodałem do obserwowanych i zapraszam do mnie na imperium lektur, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Anonimowy18/8/13

    Fajne skojarzenie z tym patronusem ;). Ja mam chyba gorsze obawy, niż wspomnienia zawsze.

    Co do książki, to raczej nie moje klimaty ;*. Przypomina mi tak jak u pia styl Jane Eyre, której po prostu nie mogę znieść. Poza tym obyczaj, to nie moja bajka :). Mimo to już któryś raz polecasz tego autora... może się skuszę?

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszcze nie czytałam...ale kolejne pozytywne recenzje coraz bardziej mnie zachęcają.
    Lubię tego typu literaturę, choć nie jestem jej znawczynią. W odróżnieniu od Ciebie;) Bardzo podobały mi się zamieszczone w tekście odwołania do innych książek o podobnej tematyce;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka tam ze mnie znawczyni, przeczytałam zaledwie kilkanaście (jeśli liczyć i te, w których pensja pojawiała się jedynie w wątkach pobocznych) powieści o takiej tematyce! ;)

      Usuń
  18. Zainteresowało mnie przedstawienie mikroświata na pensji. I okładka taka minimalistyczna.

    OdpowiedzUsuń
  19. Masz bardzo fajną zdolność opowiadania o książkach tak, że mam ochotę je przeczytać, mimo że na pierwszy rzut oka nie mogłyby mi się spodobać. Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiele dobrych słów czytałam o powieściach Szabo, więc bardzo chciałabym zapoznać się z jej twórczością. Po tę lekturę sięgnę na pewno, bo skutecznie zachęciłaś mnie do niej. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Okładka ujęła mnie swoją prostotą. Takie niby nic, a jednak zwraca uwagę. Ale recenzja też do książki mnie zachęciła, więc pierwsze wolne i już biegnę do biblioteki:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Anonimowy18/8/13

    Węgierska literatura - no no no. Przymierzam się do niej. Widzę, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  23. Okropna ta szkoła, a książkę z chęcią przeczytam i przekonam się, czy mamy takie samo zdanie o niej. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Akurat dla mnie jak powieść o wkraczaniu w dorosłość. ;) Z przyjemnością zapoznam się z twórczością tej pisarki, pierwsze o niej słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam literaturę pensjonarską i te tzw. "powieści dla dziewcząt". Mają dla mnie wiele uroku i nawet najbardziej naiwne z nich przypadają mi do gustu.
    "Tajemnicę Abigel" czytałam prawie rok temu i zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Teraz marzy mi się własny egzemplarz właśnie w wydaniu Bony, bo ja czytałam tę książkę wypożyczoną z biblioteki i z niezbyt ładną okładką.
    I na inne powieści Magdy Szabo mam wielką chęć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kingo, miałaś szczęście, że upolowałaś w bibliotece, ona przez wiele lat była praktycznie nie do do zdobycia. Pamiętam, że czyhałam na nią bardzo długo. :)

      Usuń
    2. A ja się zastanawiam, czy Bona wyda też pozostałe książki Szabó. Byłoby fajnie, podoba mi się ta szata graficzna (chociaż moja mama narzeka na zbyt małą czcionkę). ;)

      Usuń
  26. Anonimowy18/8/13

    Odróżnić nieszczęście od głupstwa... czasami wcale nie jest łatwo, jak widać. Interesująca recenzja. Nie słyszałam wcześniej o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ciekawie opisałaś, ale chyba za bajkowa książka jak dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  28. "Pensja", jak już dawno nie słyszałam tego słowa (w kontekście innym niż ten związany z wypłatą)! I znów zaczarowałaś mnie zdjęciem książki wśród wrzosów.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przekonało mnie nawiązanie do Małej księżniczki :)) Ale tak serio - nawet ci, którzy już dawno dorośli, znajdują w takich lekturach coś mądrego. Podoba mi się pomysł zetknięcia życia na pensji skupionego wokół zwyczajnych radości i problemów z wojną.

    OdpowiedzUsuń
  30. Lubię węgierskie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  31. A ja nie czytałam żadnego węgierskiego autora xD może dzięki tej ksiażce nadrobię zaległości

    OdpowiedzUsuń
  32. Caly czas mam "Tajemnice..." w planach, to chyba przyspiesze przeczytanie :-).

    OdpowiedzUsuń
  33. Do tej pory nigdy nie spotkałam się z ,,pensjonarską'' tematyką, ale kiedyś przecież musi być ten pierwszy raz tym bardziej, że wyjątkowo ,,Tajemnice...'' mnie zaciekawiły.

    OdpowiedzUsuń
  34. Myślę, że dopiszę tę książkę do listy "przeczytać". Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, ale zaryzykuję :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Słowo "pensja" od razu kojarzy mi się z panną Minchin z "Małej księżniczki" :) Znasz? A powieść chęrnie przeczytam, żeby zderzyć moje dziecinne wyobrażenia o pensji, z tymi dorosłymi :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto nie zna "Małej księżniczki"? ;) Wspomniałam nawet Sarę we wpisie. A teraz poszukuję kolejnych powieści przedstawiających życie na pensji.

      Usuń
  36. pensja od razu skojarzyła mi się z amerykańska prowincją i dziewczynami w powłóczystych sukniach. taki świat znam tylko z filmów, ale powieść możne być równie miłym doświadczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  37. Bardzo mnie zainteresowałaś "literaturą pensjonarską". Spojrzałam czy "Tajemnica Abigél" dostępna jest w księgarniach internetowych i o dziwo jest:)
    Poza tym dostępny jest jeszcze tytuł "Zamknięte drzwi" pani Szabó. Myślę, że skuszę się na zakup któregoś z nich.

    OdpowiedzUsuń