Bies by się uśmiał

Requiem dla smoka

Zamknij oczy i wysłuchaj smoczego koncertu: dworskich plotek, nagłych, złowieszczych pomruków (trzeba znać mootyę, by je zrozumieć), flecistki władającej cudzymi uczuciami, ballady o kochankach, którzy nie uciekli, i rycerzach, którzy się zestarzeli, chichotu księżniczek lub płaczu odmieńców, wieczornych modlitw lub przekleństw, jakie wykrzykują Synowie świętego Ogdy, d-mollując zegary.


Wydaje się, że czterdziestoletni pokój między ludźmi i smokami dobiegł końca, gdy księciu Rufusowi odgryziono głowę. Morderstwo roznieca wzajemną nieufność. Sprawcą jest bez wątpienia bestia, ale czy skrzydlata? Rozpoczyna się polowanie na domniemanych winowajców – kilkunastu mężczyzn atakuje saarantrasa; rozwścieczony tłum wyje i kąsa niczym wilk. Synowie świętego Ogdy organizują zamieszki, a rycerze opuszczają jaskinie, gotowi znów przywdziać ognioodporne zbroje.

(Smok nie śpi, bo liczy monety w swoim skarbcu. Nie śpi, więc nie śni. Spiskuje przeciwko rzekomym sojusznikom, udaje sprzymierzeńca i czeka: wiecznie głodny, wiecznie zły. Czeka, aż wszyscy mu uwierzą. Kto raz pożre człowieka, zapamięta jego smak).

Muzyka napędza fabułę i łączy bohaterki (Serafina zaprzyjaźnia się z księżniczką Glisseldą, ucząc ją gry na klawesynie). Instrumenty (m.in. flet, oud, dudy, szałamaja), rozpieszczane przez właścicieli i kompozytorów, ożywają – dostrzegłszy Larsa, megaharmonia radośnie odsłania klawiaturę zębów. Dźwięk kształtuje rzeczywistość. Katedra świętej Gobnait rozrasta się, kiedy rozbrzmiewa pieśnią, i maleje, kiedy zapada cisza.

(Smok nie śpiewa, bo nie potrafi. Gardło mu zachrypło od dymu. Choćby się starał, choćby osiągnął techniczną doskonałość, nikogo nie zachwyci. Marzenia zachwycają, a potwór nie marzy. Nie lata z głową w chmurach, tylko wypatruje kolejnej ofiary).

Serafinie, córce adwokata i saarantraski, zbyt ludzkiej, by zrozumiały ją smoki, i zbyt smoczej, by zaakceptowali ją ludzie, dokucza samotność. Związki międzygatunkowe są zakazane (winnym grozi śmierć albo wygnanie), bohaterka ukrywa zatem prawdę. Nienawidzi swojego ciała; gdyby mogła, nożem wycięłaby łuski. Autorka pochyla się nad rozmaitymi wyrzutkami. Mieszkańcy Goreddu wyśmiewają daanitów (czyli homoseksualistów) i nie wpuszczają smoków do gospody.

(Smok nie płacze, bo nie cierpi. Cierpią jedynie istoty obdarzone duszą. Bestia jej nie posiada, nie ma nawet serca, inaczej nie byłaby bestią. Łuski zobojętniają na wszystko: dotyk, cios, wiatr. Pozostaje jedynie głód. Żołądek tak wielki, że zastępuje serce).

Smok u Hartman wykluwa się z europejskich mitów i legend. Gromadzi skarby (złoto lub wiedzę), zionie ogniem. Ceni ard, porządek. Opuszczając ojczyznę, przyjmuje – mimo licznych zagrożeń, wśród których znajduje się miłość – ludzką postać (saarantras). Quigutle, pomniejsze smoki, się nie przeobrażają. Żebrzą i jedzą odpadki. Budują też skomplikowane urządzenia. Quigowo, dzielnica quigów, przypomina więzienie zamykane po zmroku.

(Smok nie kocha, bo jest potworem. Gdzie się nie zjawi, tam sieje zniszczenie. Nic dziwnego: pazurom trzeba drapać, zębom – gryźć. Smok to urodzony łowca; nie dla niego romanse. Jeśli się zakocha, nie chce już być smokiem).

Serafina (narratorka) i Lucian (książę bękart), oboje wnikliwi, prowadzą śledztwo. Sympatię wzbudzają również Orma, mól książkowy, księżniczka Glisselda, ogromny Lars, dudziarz i wynalazca, tancerz Abdo oraz Linn, zmarła matka Serafiny (poznawana dzięki wspomnieniom). Konstruując postacie, autorka unika niektórych stereotypów: macocha nie maltretuje pasierbicy, księżniczka, choć rozchichotana, podejmuje rozsądne decyzje, a damy dworu ją wspierają.

(Smok nie żartuje, bo nic go nie bawi. Szczęśliwi ludzie się śmieją, szczęśliwe potwory nie istnieją. Zmiana kształtu nie pomaga. Saarantras żyje wśród mieszkańców Goreddu, ale i tak nie rozumie dowcipów. Czego nie rozumie, nienawidzi).

Gdy przybywa kłopotów, poddani zwracają się do świętych. Capiti opiekuje się uczonymi, Masha i Daan, kochankowie, bronią daanitów, Clare sprzyja dociekliwym, Ogdo, patron rycerzy, faworyzuje wojowników. Wyznawcy chętnie oglądają dramaty wystawiane podczas świąt i uzupełniają wizerunki swoich ulubieńców. Jednego obdarzają dodatkową nogą, drugiego zaś rojem błogosławionych pszczół.

(Smok się nie modli, bo nie ma duszy. Wielbi liczbę: ofiar, monet, zwycięstw. Człowiek wierzy w świętych i w słuszność własnych przekonań. Rogata bestia uosabia zło – równie straszliwe, co nieznane. Zło zawsze zwalcza dobro i zawsze przegrywa).

Rachel Hartman, Serafina, z angielskiego przełożyła Anna Studniarek, s. 474, MAG, Warszawa 2014

26 komentarzy:

  1. Recenzja jak zawsze genialna i klimatyczna - a i zdjęcie ładne, kwiaty jakoś tak niesamowicie skomponowały się z okładką :)
    Koniecznie muszę przeczytać. Smoki to jedne z moich ulubionych fantastycznych stworzeń, poza tym sama postać Serafiny, zrodzonej z zakazanego związku, bardzo mnie do siebie przyciąga. No i ta muzyka w tle... Myślę, że to jedna z tych pozycji idealnych na jesienny wieczór. I gdyby nie fakt, że wiszą na mnie lektury, już teraz zaczęłabym się za nią rozglądać :P
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będę fotografować dynię. ;)
      Ja też je lubię! Czytałaś może Księgę smoków polskich? Jeśli nie, polecam – może zainspiruje cię do podróży po smoczych legowiskach. ;)

      Usuń
  2. Twoją oryginalną recenzję czyta się jak najlepszą powieść. Za fantastyką nie przepadam, ale Ty tak opisujesz akcję, że chce się zamknąć oczy i przenieść w ten magiczny, zaklęty świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, potwierdzam ;)
      Jest to coś innego niż u większości blogów :D

      Usuń
    2. Dziękuję! :)

      Usuń
  3. Ty to lubisz te fantastyczno-magiczno-tajemnicze klimaty! Jak nie smoki to magia, jak nie baśnie, to znów coś oderwanego od rzeczywistości! chyba lubisz bujać w obłokach :)

    Przeczytałam "Marinę", recenzja już na blogu. Jestem baaardzo zadowolona, że mogłam ją poznać, dziękuję Ci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówią (cytują): it’s simply not an adventure worth telling if there aren’t any dragons . ;)
      Tak, lubię smoki i golemy, syreny i czarownice. Lubię potwory, zwłaszcza mitologiczne czy baśniowe. Wolę bohaterki (+ narratorki) od bohaterów, księżniczki od książąt. :)

      Usuń
  4. Brzmi dobrze, a ja dodatkowo bardzo lubię książki o smokach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, jak odkryjesz dobrą powieść, której nie czytałam (rozpoczęłam już polowanie na Smoka Jego Królewskiej Mości)! :)

      Usuń
    2. Łatwiej by mi było, jakbym miała twoje konto na Goodreads do porównania, co już czytałaś ;). // Zapomniałaś u mnie maila przy konkursie. Mimo, że wiem, że ty to ty, to trzeba dopisać - takie zasady...

      Usuń
    3. Na goodreads jestem boginką. :) Znalazłam kilka książek o smokach i oznaczyłam je jako przeczytane, w wolnej chwili uzupełnię tę listę.

      Usuń
  5. Przede wszystkim genialne zdjęcie! I Twoja recenzja jak zawsze bardzo zachęcająca! Ehh, często to piszę, ale zawsze jestem na maksa wzruszona, gdy spotykam tak uzdolnionego, zaczytanego, młodego człowieka:))) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem wzruszona, gdy widzę takie komentarze. ;)

      Usuń
  6. Nie słyszałam o tej książce, a wydaje się ciekawa! Musze koniecznie po nią sięgnąć!
    http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne zdjęcie. Raczej nie czytam fantastyki, ale Twoja recenzja jest genialna i chyba sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Magiczny klimat książki zachowany w Twojej magicznej recenzji! Muszę zapoznać się z tą lekturą! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę w pewnym momencie chciałam iść zaparzyć kawę bo zapowiadała się świetna powieść. Aż tu nagle ogarnęłam, że to nie powieść tylko recenzja. Może weź się do pisania nie tylko o książkach ale popuść wodze fantazji?

    http://mocnosubiektywna.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie są to moje klimaty, ale muszę przyznać, że zrobiłaś piękne zdjęcie. Naprawdę, bardzo mi się podobają te kwiaty i ogólna kolorystyka fotografii. Zwłaszcza teraz, kiedy za oknem jest tak szaro...

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam czytać o smokach, a poza tym już miałam w planach tę książkę tylko o niej zapomniałam. Muszę teraz szybko to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, właściwie każdy Twój tekst sprawia, że dopisuję kolejną książkę do mojej listy. Tak pięknie piszesz i to o książkach, które aż się proszą o czytanie.
    Smoki, księżniczki, muzyka? I dziewczyna, która jest też trochę smokiem? Chcę "Serafinę"! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę, ale Ci się piszą te recenzje :) Generalnie nie wszystkie książki to moje klimaty, ale jak się o nich u Ciebie czyta, to coś niezwykłego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedny ten smok. Nie kocha, nie płacze, nie śpiewa, nie śpi... :)
    Kolejna bardzo ciekawa propozycja i rewelacyjna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie zawsze odnajduje się w takich klimatach, ale tu mnie tak mocno zaintrygowałaś smokiem, że na pewno zastanowię się nad lekturą :) Wiesz, przy Twoich tekstach czuć emocje, nawet gdy nie piszesz o nich bezpośrednio - to duża sztuka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję – wasze komentarze wiele dla mnie znaczą! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mi Serafina również przypadła do gustu. Nie jest to może dzieło wybitne, ale czytało się bardzo przyjemnie. Ze smokami jest, jak z wybuchami w filmografii Bay'a - they make everything better ;)

    Pewnie niepotrzebnie, ale i tak zapytam - czy pani Kasjeusz czytała Paskudę i spółkę?

    OdpowiedzUsuń