Zaglądasz, a tu pełna skrzynka: pytania, prośby, wezwania, oskarżenia, zawiadomienia o nagłym wyjeździe, wyznania, prezenty. Wiadomości oczekiwane i niespodziewane, przeczytane i niewysłane. Nie są trwałe (cienkopisy znikają po jakichś czterdziestu latach). Zniekształcają rzeczywistość; zanim dotrą, wszystko się zmienia. Ludzie wszelako ślą list za listem, pocztówkę za pocztówką. Robert zrywa nieistniejącą znajomość, koleżanka wspomina wycieczkę, czytelniczka pragnie szczęśliwego zakończenia. I Tove – jak Allington (Rysownik) – zawsze odpowiada.
Dziewczynka obserwuje pracowitych krewnych, młoda artystka przekonuje przyjaciółkę, że praca stanowi podstawę istnienia, stara kobieta pociesza chrześniaka, chwaląc wystruganą przez niego łódkę. Bezczynność nie popłaca. Trzeba coś robić – klecić i dłubać, i nie pokazywać tego nikomu, dopóki nie będzie gotowe. Tworzenie wymaga skupienia. Maluje się powoli, przekreśla i zaczyna od nowa, aż pewnego dnia powstaje autoportret.
Bohaterów interesują cienie, nie figury, echa, nie słowa. Opakowane dzieła sztuki, którym każdy nadaje inny kształt. Sugestie i przemilczenia. Ruch. Aby nie ulec zmęczeniu, rysownicy unikają wieloletnich kontraktów. Allington, wpadłszy w taką pułapkę, niespodziewanie znika.
Dokąd poszedł? Tove opisuje wy- i ucieczki (od zmartwień, przyzwyczajeń), dziecięce eskapady, rejsy w nieznane, niekończące się tułaczki, wielkie podróże, podróże z małym bagażem, bez zobowiązań i utartych schematów. Wędruje się samotnie lub z kimś bliskim (Róża i mama, Róża i Elena, Lydia i mama, Mari i Jonna). Kiedy przybywa pomysłów, droga się rozwidla.
Miejsca zapomniane i zaniedbane (zniszczona willa, zalana piwnica) wzbudzają zachwyt; nadchodząca zagłada uszlachetnia weneckie pałace. To, co na mapie wydaje się zwyczajną linią brzegową, jest tak naprawdę sekretnym archipelagiem pewnej dwunastolatki. Wyspy małe jak piegi, odległe. Nikt ich nie odkrył, więc należą tylko do niej.
Bohaterów interesują cienie, nie figury, echa, nie słowa. Opakowane dzieła sztuki, którym każdy nadaje inny kształt. Sugestie i przemilczenia. Ruch. Aby nie ulec zmęczeniu, rysownicy unikają wieloletnich kontraktów. Allington, wpadłszy w taką pułapkę, niespodziewanie znika.
Dokąd poszedł? Tove opisuje wy- i ucieczki (od zmartwień, przyzwyczajeń), dziecięce eskapady, rejsy w nieznane, niekończące się tułaczki, wielkie podróże, podróże z małym bagażem, bez zobowiązań i utartych schematów. Wędruje się samotnie lub z kimś bliskim (Róża i mama, Róża i Elena, Lydia i mama, Mari i Jonna). Kiedy przybywa pomysłów, droga się rozwidla.
Miejsca zapomniane i zaniedbane (zniszczona willa, zalana piwnica) wzbudzają zachwyt; nadchodząca zagłada uszlachetnia weneckie pałace. To, co na mapie wydaje się zwyczajną linią brzegową, jest tak naprawdę sekretnym archipelagiem pewnej dwunastolatki. Wyspy małe jak piegi, odległe. Nikt ich nie odkrył, więc należą tylko do niej.
Historia wujów (Moi kochani wujowie) chwilami przypomina przypowieść. Harald wybiera niewielką chatkę, Torsten samodzielnie rozbudowuje willę, Olov i Einar zatrudniają Andersona. Jeszcze inaczej postępuje Alexander (Dom dla lalek). Meblując miniaturową sypialnię, wyobraża sobie dom idealny. Pierwsze i drugie piętro umieszcza nad morzem, salon gdzieś w Niemczech, poddasze zaś w Paryżu.
Pokoje mają dobrą pamięć. Objąwszy nową posadę, Samuel Stein znajduje biurko wypełnione rzeczami poprzednika. Maszynopisy, kartki, odrzucone projekty, listy, ubrania – im dłużej przegląda pozostawione rupiecie, tym lepiej poznaje starego artystę.
Dzieci chcą być wszędzie, wszystkiemu się przyjrzeć i wszystko zrozumieć (to bardzo ważne, by nigdy nie zobojętnieć). Emeryci realizują młodzieńcze plany (np. rozpoczynają wymarzoną podróż), czytają kryminały albo odnawiają przyjaźnie.
Matka-królowa (Wielka podróż, Podróż na Lazurowe Wybrzeże, Córka) latami wydaje rozkazy, po czym, siwa i zmęczona, przekazuje władzę. Niestety, córka (uwięziona księżniczka; rolę złej czarownicy pełnią wyrzuty sumienia) sobie nie radzi. Rozdarta między własnymi pragnieniami a obowiązkiem wobec matki, Róża nie podejmuje żadnych decyzji.
Pokoje mają dobrą pamięć. Objąwszy nową posadę, Samuel Stein znajduje biurko wypełnione rzeczami poprzednika. Maszynopisy, kartki, odrzucone projekty, listy, ubrania – im dłużej przegląda pozostawione rupiecie, tym lepiej poznaje starego artystę.
Dzieci chcą być wszędzie, wszystkiemu się przyjrzeć i wszystko zrozumieć (to bardzo ważne, by nigdy nie zobojętnieć). Emeryci realizują młodzieńcze plany (np. rozpoczynają wymarzoną podróż), czytają kryminały albo odnawiają przyjaźnie.
Matka-królowa (Wielka podróż, Podróż na Lazurowe Wybrzeże, Córka) latami wydaje rozkazy, po czym, siwa i zmęczona, przekazuje władzę. Niestety, córka (uwięziona księżniczka; rolę złej czarownicy pełnią wyrzuty sumienia) sobie nie radzi. Rozdarta między własnymi pragnieniami a obowiązkiem wobec matki, Róża nie podejmuje żadnych decyzji.
Zwierzęta są istotną częścią świata przedstawionego. Chłopcy troszczą się o perkozy złapane w sieć, chowają je przy drodze (obok otrutych myszy polnych). Gdy małpka się przeziębi, przynoszą sweterki. Staruszka karmi wiewiórkę. Nie oswaja, obserwuje i podziwia.
Ludzie mówią, że trudno być szczęśliwym, ale nie wolno im wierzyć. Wielkie katastrofy przemijają, a małe radości – podróż, miniaturowy dom, wiewiórka, rzeźba, którą by się ukradło, gdyby nie szacunek dla rzeźbiarza, list – trwają wiecznie.
Tove Jansson, Wiadomość, s. 320, Marginesy, Warszawa 2015
Z chęcią bym zapoznała się z tą publikacją.
OdpowiedzUsuńKsiążka już zamówiona i teraz nie mogę się doczekać lektury! Uwielbiam Tove Jansson. Muminki to całe moje dzieciństwo, młodość i teraz w sumie dorosłosć też. Uwielbiam ten surowy, taki "szkicowy" klimat. Nic nie jest powiedziane do końca, jedynie lekko narysowane. :)
OdpowiedzUsuńTak, nie ma tu rozwlekłych opisów - jedna scena oddaje czyjś charakter, jedno zdanie wprowadza melancholijny nastrój.
UsuńCieszę się, że i ty lubisz Tove. :)
A ja jakoś nie jestem przekonana do tej książki. Obecnie szukam czegoś innego gatunkowo, może kryminał, może romans, a może 2 w 1 :) Strasznie jestem niezdecydowana.
OdpowiedzUsuńTak, zgadza się, małe radości trwają wiecznie : )
OdpowiedzUsuńDziś minęłam się z tą książką - jakiś znak ; )
Ja kojarzę autorkę tylko z ,,Muminków". Kiedyś może sięgnę po ten zbiór opowiadań.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym zbiorze opowiadań. Ale dzięki Tobie, już wiem, że warto do niego zajrzeć.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to, jak piszesz. Amen.
OdpowiedzUsuńTyle refleksji, tyle myśli, a wszystkie wywołane jedną książką. Ciekawe jak podziałałaby na mnie :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, a zapowiada się ciekawie.Dziękuję, że zwróciłaś na nią moją uwagę.
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie przepadam za zbiorami opowiadań, ale ten tekst tak jakoś działa na wyobraźnię... Może jednak dam się przekonać :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania lubię, ale raczej gustuję w kryminalnych ;)
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo być szczęśliwym - trzeba doceniać wszystko co jest dookoła, dostrzegać każdą małą rzecz :) Nic nie znam Tove, a mam wielką ochotę, aby to zmienić :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam Tove :)
OdpowiedzUsuńDoskonała książka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie ciekawej książki. Bardzo lubię autorów ze Skandynawii, i nie koniecznie tylko jeśli chodzi o kryminał. Świetna recenzja:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za opowiadaniami, więc się nie skuszę :(
OdpowiedzUsuńPodoba mi się przypowieść o braciach zawarta w zbiorze, jednak nie za bardzo lubię opowiadania, więc nie wiem, czy poznam bliżej. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie jestem zupełnie przekonana. Ja również nie przepadam za opowiadaniami, ostatnio mam z nimi same przykre doświadczenia.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie napisane, ale Twoje teksty zawsze czytam z dużym zainteresowaniem. Tym razem znam część opowiadań, o których piszesz, bo były już chyba publikowane w "Podróży z małym bagażem". Przyglądam się twórczości Tove i zachwyca mnie w każdej odsłonie, choć mimo wszystko trolle wygrywają :) Ale to świetne, że Marginesy przypominają, że Jansson to nie tylko Muminki. Już biografia była świetna, teraz kolejna książka, która przykuwa uwagę.
OdpowiedzUsuń"mimo wszystko trolle wygrywają" - Tak sobie myślę, że Tove pisze o trollach, nawet jak nie pisze o trollach. ;) Albo inaczej: ożywia swoich bohaterów, nadając im nietypowo typowe cechy. Wystarczy kilka zdań, by stworzyć kolejnych obsesjo- i pasjonatów.
UsuńPewnie dlatego, że w trollach ukryła prawdziwe postaci i to się w jej twórczości ładnie przenika :)
UsuńTen tomik podarowałam koleżance z pracy na 50-te urodziny. Piszczała jak mała dziewczynka. Tove łączy pokolenia :)
OdpowiedzUsuńMiałam dziś w ręce tę książkę i nie kupiłam...
OdpowiedzUsuńAle chyba jutro wrócę do księgarni.
Pozdrawiam!
Chętnie poznam inne oblicze Tove, bo dotychczas kojarzyłam ją tylko z "Muminkami". Poza tym bardzo lubię opowiadania.
OdpowiedzUsuńTen motyw z podróżami skojarzył mi się z filmem, który wyszedł niedawno, chyba "Dzika droga". Nie jestem fanką takich książek, ale zawierają one sporo motywów i przydałyby mi się do matury :-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, bo teraz nie dam rady ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przyszopceuszatych.blogspot.com/
Pięknie o niej napisałaś. Mnie do Tomek i tak nie musisz zachęcać, bo ją ubóstwiam. Zakochałam się w niej po "Lecie" i oczywiście Muminkach.
OdpowiedzUsuńDo Tove. Słownik w telefonie mnie dobija. Strasznie źle się pisze przez telefon.
UsuńAle musisz przyznać, że te pomyłki bywają zabawne! ;)
Usuń:D
UsuńDo Tomek hahahaha.
Opowiadania to nie to, co lubię najbardziej, jednak gdy tak czytam, co piszesz to tej książce, to nabieram ochoty na to, by je poznać :)
OdpowiedzUsuńWidziałam książkę w nowościach i zwróciłam na nią uwagę. Mam ochotę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam, Tove Jansson kojarzę tylko jako autorkę "Muminków". Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie jestem przekonana, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
happy1forever.blogspot.com
Wow. Chyba muszę przeczytać tę książkę !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
świetny blog
OdpowiedzUsuńobserwuję i liczę na rewanż
www.zakladkaa.blogspot.com
Brzmi intrygująco i niezwykle. Zwykle od takich książek uciekałam, ale po lekturze "Kiedy Bóg był królikiem" przekonałam się, że czasami warto się przełamać :). // Wróciłam! :). Zaraz się za nadrabianie zaległości zabieram ;).
OdpowiedzUsuńSpróbuj - a nuż ci się spodoba? ;) Cieszę się, że wróciłaś!
UsuńDziękuję wszystkim czytelni(cz)kom i komentator(k)om!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zerknę bo wcześniej nie znałam
OdpowiedzUsuń