Polly ścina włosy, wkłada spodnie i – śladami Mulan, Winter Ihernglass lub Mollie Bean[1] – wstępuje do wojska. Nie jest samobójczynią ani idealistką wybierającą walkę ku chwale ojczyzny. Nie, Polly, znana teraz jako szeregowy Perks, zamierza tylko ocalić brata, robi więc wszystko, aby jej sekret pozostał niezauważony. Znalazłszy się wśród rekrutów, stanowczym tonem zamawia piwo, klnie i dłubie w nosie.
Czego więcej trzeba młodej dziewczynie udającej żołnierza? Zawadiacki uśmiech oczaruje służącą, mundur powstrzyma kłopotliwe pytania, dodatkowa para skarpet natomiast zmyli porucznika. Sierżanta nie da się oszukać. A czytelnika? Pratchett prowadzi subtelną grę z odbiorcą, bawi i wzrusza zarazem.[2] Można płakać nad losem rannych, można też pęknąć ze śmiechu (niezalecane, jeśli obok nie ma Igora, który by was poskładał), kiedy ogromny troll przymierza pancerze. No dalej, panienki!, woła Jackrum, wzbudzając powszechną wesołość. Chichoczemy, dopóki nie przypomnimy sobie surowych praw borograviańskich. Kobietę przebraną za mężczyznę czeka tutaj chłosta.[3]
[1] Zastęp motywów
Silny, acz łagodny brat-olbrzym, kapral czepiający się innych bez powodu, oddział odmieńców, najpierw nazywany przypadkową zbieraniną (przez dowódcę), później zaś potwornym regimentem (przez wrogów), poszukiwania ukochanego, dziewica prowadząca armię, oficer safanduła – to, wydawałoby się, wyświechtane stereotypy, jakich należy się wystrzegać.
Zainspirowany wydarzeniami historycznymi, Pratchett nadaje starym opowieściom nowy kształt. Owszem, dyskowa Joanna d'Arc dosiada białego konia i niesie flagę, ale zdaniem obserwatorek pełni rolę wojskowej maskotki. Oficer przesypia atak, ale umie zaszyfrować wiadomość. Uczucie stanowi przyczynę wędrówki, ale nie cel.
Bohaterowie, mimo kilkakrotnie podkreślanych cech charakterystycznych, nie stają się karykaturami. Igor sumiennie wykonuje każdą zleconą mu pracę, choć wolałby skalpel zamiast miecza, wampir Maladict zastępuje krew kawą, Stukacz i Loft zawsze trzymają się razem, Karborund, omszały troll, odstrasza maruderów, sierżant Jackrum nie przestrzega regulaminu, Łazer się modli, Kukuła gotuje.
[3] Kompania sióstr
Kobietom nie wolno dziedziczyć (chyba że kołowrotki), władać mieczem i [tu wpisz dowolny przejaw niezależności; lista bowiem ulega nieustannym aktualizacjom]. Zakazy obejmują wszystkich – Igory tną, Igoriny szyją, trolle obrastają mchem, trollówny się golą. Bunt grozi śmiercią, sukces rodzi niedowierzanie. Bohatera wojennego nagradza się medalem. Bohaterkę? Mężem.
W tej sytuacji przebranie nabiera głębszego znaczenia. Szeregowy Perks nie przeprasza (nieśmiałość zniknęła, osłonięta porzuconą sukienką), krzyczy „ej, ty” i wymachuje pięścią. Czy spodnie rozwiązują kobiece problemy? Cokolwiek robisz, udowadnia Polly, rób to jako ty. Wojowniczka zajęta byciem wojownikiem osiąga gorsze rezultaty.
Opisując rekrutów udających praczki, Pratchett wyśmiewa uproszczony, negatywny obraz kobiecości. Dowódca przekracza bramę; teatralne gesty, kokieteria i piskliwy głos natychmiast przekonują wartowników. Polly jednak wywołuje podejrzenia. Nie przymila się, nie kołysze biodrami, nie mruga. Wniosek nasuwa się sam: oszust. (Prawdziwe praczki, oczywiście, rozpoznają dziewczynę).
Polly, sprytna i odważna, uprzedza rozkazy. Wie, kiedy zamknąć oczy, a kiedy otworzyć. Szybko się uczy, maszeruje bez skarg. Przyjrzawszy się pijackim burdom, wykorzystuje zdobyte doświadczenie podczas treningów. Ponadto, strzeże swojej tajemnicy i szuka brata (jeśli zawiedzie, ojcowska gospoda przypadnie kuzynowi).
Dobra jestjak na dziewczynę.
Czego więcej trzeba młodej dziewczynie udającej żołnierza? Zawadiacki uśmiech oczaruje służącą, mundur powstrzyma kłopotliwe pytania, dodatkowa para skarpet natomiast zmyli porucznika. Sierżanta nie da się oszukać. A czytelnika? Pratchett prowadzi subtelną grę z odbiorcą, bawi i wzrusza zarazem.[2] Można płakać nad losem rannych, można też pęknąć ze śmiechu (niezalecane, jeśli obok nie ma Igora, który by was poskładał), kiedy ogromny troll przymierza pancerze. No dalej, panienki!, woła Jackrum, wzbudzając powszechną wesołość. Chichoczemy, dopóki nie przypomnimy sobie surowych praw borograviańskich. Kobietę przebraną za mężczyznę czeka tutaj chłosta.[3]
[1] Zastęp motywów
Silny, acz łagodny brat-olbrzym, kapral czepiający się innych bez powodu, oddział odmieńców, najpierw nazywany przypadkową zbieraniną (przez dowódcę), później zaś potwornym regimentem (przez wrogów), poszukiwania ukochanego, dziewica prowadząca armię, oficer safanduła – to, wydawałoby się, wyświechtane stereotypy, jakich należy się wystrzegać.
Zainspirowany wydarzeniami historycznymi, Pratchett nadaje starym opowieściom nowy kształt. Owszem, dyskowa Joanna d'Arc dosiada białego konia i niesie flagę, ale zdaniem obserwatorek pełni rolę wojskowej maskotki. Oficer przesypia atak, ale umie zaszyfrować wiadomość. Uczucie stanowi przyczynę wędrówki, ale nie cel.
Bohaterowie, mimo kilkakrotnie podkreślanych cech charakterystycznych, nie stają się karykaturami. Igor sumiennie wykonuje każdą zleconą mu pracę, choć wolałby skalpel zamiast miecza, wampir Maladict zastępuje krew kawą, Stukacz i Loft zawsze trzymają się razem, Karborund, omszały troll, odstrasza maruderów, sierżant Jackrum nie przestrzega regulaminu, Łazer się modli, Kukuła gotuje.
[2] Pułk żartem, pułk serio
Borogravia przegrywa wojnę, werbownicy zatem nie wymagają zbyt wiele. Ten, kto chce się zaciągnąć, powinien a) nie zadawać pytań, b) słuchać rozkazów, c) nie ginąć. Tymczasem kolejne niebezpieczeństwo czyha wewnątrz kraju. Prawa nugganiczne coraz bardziej krępują wiernych (spis Obrzydliwości zawiera m.in. szczekające psy, krasnoludy, czekoladę, kobiety noszące męskie ubrania), władze – przy pomocy cenzorów – ukrywają prawdę, podczas gdy zagubieni chłopi modlą się do zmarłej księżnej.
Borogravia przegrywa wojnę, werbownicy zatem nie wymagają zbyt wiele. Ten, kto chce się zaciągnąć, powinien a) nie zadawać pytań, b) słuchać rozkazów, c) nie ginąć. Tymczasem kolejne niebezpieczeństwo czyha wewnątrz kraju. Prawa nugganiczne coraz bardziej krępują wiernych (spis Obrzydliwości zawiera m.in. szczekające psy, krasnoludy, czekoladę, kobiety noszące męskie ubrania), władze – przy pomocy cenzorów – ukrywają prawdę, podczas gdy zagubieni chłopi modlą się do zmarłej księżnej.
Półżartem: jednoręcy mężczyźni, którzy wracają z frontu, przedwcześnie świętowali zwycięstwo. Łatwo stracić kończynę, otwierając szampana. Półserio: tłum jednorękich nikogo nie interesuje. Okoliczne państwa czekają, aż Borogravia się rozleci. Dopiero nietypowi (i najprawdopodobniej ostatni) rekruci przykuwają uwagę czytelników na całym świecie.
Wskazówki dla Borogravian? Niech cudzoziemcy zreformują ustrój. Zobaczą oni, twierdzi William de Worde, wady tam, gdzie nie sięga wzrok obywateli. Zmarła księżna się nie zgadza, przeciwnie, proponuje samodzielną batalię o umysły. Pokonanie własnej ignorancji i małostkowości uzdrowi mieszkańców. Cóż, dwie nieosiągalne utopie są lepsze niż jedna osiągnięta dystopia.
W tej sytuacji przebranie nabiera głębszego znaczenia. Szeregowy Perks nie przeprasza (nieśmiałość zniknęła, osłonięta porzuconą sukienką), krzyczy „ej, ty” i wymachuje pięścią. Czy spodnie rozwiązują kobiece problemy? Cokolwiek robisz, udowadnia Polly, rób to jako ty. Wojowniczka zajęta byciem wojownikiem osiąga gorsze rezultaty.
Opisując rekrutów udających praczki, Pratchett wyśmiewa uproszczony, negatywny obraz kobiecości. Dowódca przekracza bramę; teatralne gesty, kokieteria i piskliwy głos natychmiast przekonują wartowników. Polly jednak wywołuje podejrzenia. Nie przymila się, nie kołysze biodrami, nie mruga. Wniosek nasuwa się sam: oszust. (Prawdziwe praczki, oczywiście, rozpoznają dziewczynę).
Polly, sprytna i odważna, uprzedza rozkazy. Wie, kiedy zamknąć oczy, a kiedy otworzyć. Szybko się uczy, maszeruje bez skarg. Przyjrzawszy się pijackim burdom, wykorzystuje zdobyte doświadczenie podczas treningów. Ponadto, strzeże swojej tajemnicy i szuka brata (jeśli zawiedzie, ojcowska gospoda przypadnie kuzynowi).
Dobra jest
Terry Pratchett, Potworny regiment, s. 336, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008
Och, moja absolutnie ulubiona ksiązka Pratchetta. Najbardziej słodko-gorzka, najbardziej poważna i chyba najbardziej bezpośrednia. Przydałoby się ją jeszcze raz przeczytać. Albo wreszcie nabyć własny egzemplarz.
OdpowiedzUsuńTak, "Potworny regiment" jest NAJ. :) Dużo książek Pratchetta czytałam, ale ta najbardziej przypadła mi do gustu.
UsuńTerry Pratchett - miałam już 2 podejścia do tego autora i nie wiem czy się do niego przekonam:/
OdpowiedzUsuńJa z Prachettem jestem na bakier. Moja koleżanka się w nim zaczytuje. Próbowałam, nie powiem, że nie. Ale jego książki wydawały mi się po prostu dziwne. Chyba muszę do nich dorosnąć :)
OdpowiedzUsuńNie lubię Pratchetta. Jedyną jego książką, która mi się podobała i zaśmiewałam się do łez były "Trzy wiedźmy". Każdą inną odkładałam po 20 stronach...
OdpowiedzUsuńTo lubię!
OdpowiedzUsuńI to od dawna!
Pozdrawiam, j.
Pratchett jeszcze przede mną, dlatego wszelkie opinie czytam z miłą chęcią, bowiem nabieram na jego książki coraz większej ochoty.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale spotykałam się z dobrymi recenzjami tej książki, więc muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale skoro taka świetna bohaterka (którą zresztą scharakteryzowałaś od A do Z) tutaj występuje, to koniecznie muszę się z książką zapoznać. Sam pomysł ciekawy, autora wielu chwali... czemu nie? :) Zacznę jednak od "Spryciarza z Londynu", który już od bardzo dawna stoi na półce i czeka na swoją kolej. :P
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic Prathetta, nie wiem, jakoś się go obawiam, ale podoba mi się fabuła tej książki, jak i główna bohaterka. Chyba się jednak skuszę :d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pratchetta niezbyt lubię, ale za to uwielbiam silne bohaterki :). // Myślę, że by Ci się spodobała "Córka tatarskiego chana". (http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2013/12/zdobywam-zamek-i-corka-tatarskiego-chana.html na dole strony opis ;) ).
OdpowiedzUsuńTy to zawsze coś polecisz; miej litość nade mną i moim portfelem! ;) No i ja też, rzecz jasna, lubię silne - pod względem narracyjnym, nie fizycznym - bohaterki (a takich w "Potwornym regimencie" nie brakuje).
UsuńPolecam, bo nie za bardzo wiem, jak te Twoje posty - dzieła sztuki komentować. Bardzo przyjemnie mi się je czyta, ale potem za to nie wiem zupełnie, jak je ugryźć ;).
UsuńNie trawię twórczości Terry'ego Pratchetta. Miałam kiedyś dwie książki ze Świata Dysku i to był dla mnie niezrozumiały koszmar, więc szybko się go pozbyłam. To dla mnie zdecydowanie zbyt ambitna lektura :)
OdpowiedzUsuńNiewiele już pamiętam z "Potwornego Regimentu", prócz tego, że ostateczna tożsamość Jackruma trochę mnie rozczarowała. Ale za to świetne były (czy raczej, świetno-gorzkie) listy obrzydliwości, które spiętrzały się wciąż i wciąż.
OdpowiedzUsuńZe Świata Dysku - najbardziej to czarownice jednak. I Śmierć.
(Ostrzeżenie dla tych, co czytają komentarze, a nie czytali książki: poniższe słowa zawierają spoiler).
UsuńTak? Ja byłabym rozczarowana, gdyby zakończenie tego wątku było inne. :) Jackrum wydaje mi się interesującą postacią, można go uznać za transmężczyznę.
Ciekawy tekst i interesujące spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńDo Pratchetta nigdy mnie nie ciągnęło, ale może kiedyś nadrobię.
Słoneczności!
Kilka razy już słyszałam, że pozycje Pratchetta potrafią być naprawdę komiczne i można się przy nich uśmiać, ale jakoś nie miałam okazji się z żadną jego książką zapoznać, więc może pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńTak, mówi się, że powieści Pratchetta są komiczne - no i słusznie, bo są. Rzecz w tym, że a) mamy tu do czynienia z różnymi rodzajami komizmu, np. sytuacyjnym, b) na dowcipach nie koniec, autor momentami wzrusza/przygnębia/zaskakuje/przeraża. :)
UsuńLubię tego pisarza :)
OdpowiedzUsuńKsiążka dodana do listy: "Do przeczytania".
OdpowiedzUsuńTen pisarz nadal figuruje na liście do przeczytania, ale pewnie w końcu poznam jego twórczość.
OdpowiedzUsuńTerry Pratchett jeszcze ciągle przede mną, ale w końcu go poznam, ba, muszę go poznać. :)
OdpowiedzUsuńCóż za kontrowersyjny tytuł. :D
OdpowiedzUsuńNie znam, ale sądzę, że warto byłoby sięgnąć, bo do nijakich jak widać nie należy. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że 'jak na dziewczynę' jest wszędzie. Oj, zbyt często jesteśmy porównywane. Przecież nie powinnyśmy być gorsze ?
OdpowiedzUsuńI nie jesteśmy. :) Wiem, że wszechobecne stereotypy męczą i dławią w zarodku wiele przedsięwzięć. Która z nas nie słyszała: "dobrze jak na dziewczynę"? Ja to znam, Polly też (ale nie martw się, "Potworny regiment" obfituje w wielobarwne bohaterki). Wizerunek kobiety w kulturze kiedyś ulegnie zmianom (zresztą cały czas im ulega; to nie zdjęcie, płaskie i znieruchomiałe), miejmy nadzieję. Z naszą pomocą. :)
UsuńNie przepadam za książkami Pratchetta.
OdpowiedzUsuńCzytałam! Chyba pierwszy raz czytałam książkę, o której piszesz :D
OdpowiedzUsuńAaaa, i jeszcze: zapoznałam się z Heather Dale, wprawdzie pobieżnie, ale pierwsze wrażenie pozytywne. Chyba rozumiem, czemu sądziłaś, że "The Fisher Tale" to będzie coś w jej stylu :)
UsuńJestem chętna, jeśli o kartkę chodzi, czy mogę dostać twojego maila? Twój blogspotowy profil odsyła mnie do Outloka, którego nie trawię zupełnie :S
Moje ulubione piosenki Heather to "Mordred's Lullaby", "Medusa" i "Sedna".
UsuńA kartkę już zrobiłam, farba schnie - jutro wyślę. :)
Fabuła wydaje się... intrygująca. Ciekawe czy jest w mojej bibliotece? :)
OdpowiedzUsuńNie znam i mam problem z interpretacją. Czasem jestem w takiej kropce ;/
OdpowiedzUsuńDziękuję za kartkę świąteczną. Obiecywałam sobie, że napiszę takie tradycyjne podziękowania i puszczę pocztą, ale ciągle gdzieś mi to "ginęło po drodze". Fajnie, że znowu piszesz :)
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że nie doszła! Odezwij się czasem (jak nie drogą mailową, to tutaj), tęsknię za tobą. :)
UsuńNie miałam okazji spotkać się z żadną powieścią ze Świata Dysku, ale mam zamiar za jakiś czas to zrobić. Podoba mi zaczerpnięcie w recenzji motywu Mulan, nawiązania do bajek zawsze bardziej obrazowo na mnie wpływają. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ach, no tak, Pratchett:) Czytałam dwie pierwsze części świata dysku i kilka środkowych, ale nigdy się tak nie wciągnęłam, jak wciągnął mnie świat Piersa Anthony'ego, Xanth. Jeszcze kiedyś wrócę do Pratchetta i spróbuję się w nim zakochać, może zaczęłam od słabych części;)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za komentarze i cierpliwość - ostatnio miałam mniej czasu na blogowanie, to i odpowiedzi pojawiały się z opóźnieniem. :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tę serię, ale tej jeszcze nie czytałam, a skoro widać, że jest bardzo dobra to nie pozostaje mi nic innego tylko przeczytać;)
OdpowiedzUsuńJego książki wydają mi się trochę zbyt absurdalne; dwa podejścia i nic, nie przemawiają do mnie. Może za trzecim...
OdpowiedzUsuń