Była sobie kiedyś dziewczynka, która lubiła klecić. Zaczęła rysować, zanim jeszcze nauczyła się chodzić. Córka szkicowała mamę, mama szkicowała córkę – przeglądały się w tych portretach jak w lustrze. Krewni opowiadali o trollach mieszkających za piecem kaflowym. A tatuś siadał obok i mówił: pewnego dnia wyrośnie nam z Tove artystka!
klecić
1. «zajmować się czymś»
2. «wpaść na pomysł i pracować nad nim»
3. «tworzyć coś z myślą o sobie»
Odpowiadając na pytania dotyczące własnej działalności artystycznej, Tove unika wielkich słów. Kleci, nie stwarza. Ściboli w kajetach. Przemalowuje, wykreśla, zastanawia się nad każdym zdaniem. Mała w tym zasługa olśnienia, więcej zawdzięcza nieustannej dłubaninie. Lata pogłębiania warsztatu zamiast wrodzonego mistrzostwa, długotrwałe przygotowania poparte autorefleksją zamiast natchnienia.
Geniuszowi często nadaje się miano odludka, niezrozumianego i odrzuconego przez społeczeństwo. Tove, owszem, szuka azylu (najchętniej schowałaby się na wyspie), ale odczuwa też potrzebę przedyskutowania nowych pomysłów lub poglądów. Śle zatem listy do czytelników, agentów literackich i przyjaciół. Adresatkami zostają m.in.: Eva Konikoff (przyjaciółka), Tuulikki Pietilä (graficzka, partnerka życiowa, pierwowzór Too-tiki).
Rodzina, wyróżniająca się skłonnością do fantazjowania, niewątpliwie wpłynęła na rozwój artystki. Rzeźbiarz Viktor Jansson i rysowniczka Signe Hammarsten, nazywani Faffanem i Ham (wspomnienie mamy, sufrażystki oraz założycielki grupy skautek, towarzyszy pisarce w trakcie pracy nad Latem), bracia Hammarsten: Torsten (podobno uwielbiał eksplozje), Olof, Einar, Harald, dziadek Fredrik, sztokholmski pastor, i jego siostra, Willma Lindhé – wszyscy mieli dar narracji (rodzinny defekt, jak mawia Tove).
Domem dziewczynki było atelier, gdzie (współ)pracowali rodzice. Pierwsze opowiadania przypominały ceremonie. Gasiło się światło i słuchało, obgryzając paznokcie. Wziąwszy pod uwagę warunki, w jakich wzrastali, wybory rodzeństwa nie zaskakują: Per Olov zajmuje się fotografią, Lasse zaś rysowaniem. A Tove pozuje do ojcowskich rzeźb. Maluje, aż bryzga. Obdarza znaczeniem barwy (proszę pani, powie później Brandtberg, za dużo koloru).
Przeczytawszy biografię, warto przyjrzeć się wizji dzieciństwa zawartej w Córce rzeźbiarza. Spomiędzy tekstów umieszczonych w tym zbiorze przebija ogromna miłość do mamy i podziw dla krewnych. Bezimienny dziadek, co – niczym Bóg – opiekuje się ogrodem, przywołuje na myśl Fredrika, podczas gdy wieczorne uczty tatusia, korespondujące z ideą sztuki jako beztroskiej, nieskrępowanej zabawy, odzwierciedlają szaleństwa fińskiej bohemy.
Tove konstytuuje własną tożsamość przy użyciu obrazów i słów, nieustannie sięga po nowe (dodajmy: wyjątkowe, nie podąża bowiem za dominującymi prądami artystycznymi) formy wyrazu. Przerabia pracownię, zrzuca niewygodne przebrania. Malując autoportrety, próbuje uwiecznić i zrozumieć zachodzące w niej zmiany.
Westin różnymi sposobami przybliża nam życie Tove. Powieść biograficzna, pełna wspomnień i anegdot (co z tego, że ubarwionych, obruszyłby się Tatuś Muminka, to dodaje tylko rumieńców opowiadaniu), przybiera postać sprawozdania (gdzie, kiedy, ile egzemplarzy), by za chwilę przeobrazić się w rozważania literaturoznawcze. Całość, sporządzoną na podstawie zawartości domowego archiwum, zamyka obszerna bibliografia.
Kolejne rozdziały przedstawiają losy kobiety rzucającej wyzwanie męskiej tradycji, czego dowodzi choćby Autoportret w futrzanej czapce, zuchwały ukłon w stronę Rembrandta. Już w szkole płeć wpływa na odbiór utworu. Wśród młodych twórców przeważają mężczyźni, żeńskie zespoły natomiast ulegają redukcji. Im więcej wiemy o realiach wojennych, tym bardziej podziwiamy obrazki satyryczne ośmieszające proniemiecką politykę.
Wielbiciele cyklu znajdą tutaj drobiazgową historię muminkologii, od archekształtu, czyli zaśnieżonego pnia, do imperium przerastającego wszelkie oczekiwania. Baśnie, głównie Andersena, Biblia (zwłaszcza motyw burzy czy nadchodzącej zagłady) i wierzenia ludowe, spajane wyobrażeniem pokojowego społeczeństwa funkcjonującego w zgodzie z naturą, ukształtowały Dolinę Muminków. Katastrofy (sztorm, kometa) – charakterystyczne dla janssonowskiego świata – choć zagrażają krainie, zacieśniają więzi między mieszkańcami.
Ciekawostki: zdjęta strachem przed wystąpieniami publicznymi, Tove uczy się na pamięć mów w różnych językach (np. po japońsku). Odmawia Disneyowi. Ilustruje Alicję w Krainie Czarów i Hobbita. O ile pierwsza pozycja cieszy się powodzeniem, o tyle Gollum w wieńcu z wodorostów (moim zdaniem fascynujący!) nie zyskuje aprobaty tolkienistów.
Boel Westin, Tove Jansson. Mama Muminków, s. 512, Marginesy, Warszawa 2012
Muminki <3 Uwielbiam tę bajkę! :)) A biografia Tove wydaje się niesamowita! ^^ Życie tej kobiety musiało być fascynujące!
OdpowiedzUsuńhttp://dzikie-anioly.blogspot.com/
W dzieciństwie nie przepadałąm za Muminkami. Trochę się bałam. Ale jak leciały we wtorki na dobranockę to oglądałam ;)
OdpowiedzUsuńMuminki! <3 nie rozumiałam nigdy, dlaczego wszyscy się bali Buki ;]
OdpowiedzUsuńTove potrafi nastraszyć czytelnika, ale to nie Buka wzbudza największy lęk, mnie bardziej niepokoiła nieobecność Rodziny w "Dolinie Muminków w listopadzie". ;)
UsuńNiestety nie byłam w dzieciństwie fanką muminków...
OdpowiedzUsuńZ chęcią zajrzałabym do biografii Tove. Praktycznie nic nie wiem na temat tej osoby.
OdpowiedzUsuńMuminki uwielbiam do dziś, a książkę mam w planach :)
OdpowiedzUsuńPiękny wstęp... szczerze mówiąc teraz dopiero mam chęć rzucić wszystko i pędzić po książkę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Hmm, tak czytam ten wstęp i myślę sobie "fascynująca babka". ;)
OdpowiedzUsuńo matko! oglądam je codziennie podczas porannych ćwiczeń;p kocham MUMINKI!
OdpowiedzUsuńUwielbiam muminki, a najbardziej Małą Mi, w dzieciństwie zawsze kupowałam sobie gadżety z nimi związane. Chętne przeczytałabym tę biografię.
OdpowiedzUsuńMuminki uwielbiam, toż to jedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa. W takim razie koniecznie muszę przeczytać tę ksiązkę.
OdpowiedzUsuńNie znałam tej pani. Podoba mi się tytuł książki. :) Teraz szok - nie oglądałam muminków (no widziałam może jakiś tam fragment...), ale kojarzę, że jest tam jakaś mama muminków. A jak ma na imię mama muminków? Mama muminków! (ba-dum-tss) Także z tej bajki kojarzę wyżej wymienioną, Bukę (i się go nie boję!) oraz dziwną dziewczynkę.
OdpowiedzUsuńWracając, nie wiedziałam że kobietka ilustrowała Hobbita, chyba sobie zerknę na jej twórczość. I zastanawiam się, którą wersję Alicji, bo Disneyowa odpada.
Dziękuję za komentarz u mnie. Jak na razie na blogu cisza, modlę się, żeby dzisiaj powrócił mój laptop. Pozdrawiam!
Tytuł może i ładny, ale niepotrzebnie redukuje autorkę do jednej roli. Tove zawsze mówiła o sobie "malarka i pisarka", nie "pisarka" czy "autorka książek dziecięcych".
UsuńO "Alicji w Krainie Czarów" z ilustracjami Tove przeczytasz tutaj. A dziwna dziewczynka, o której wspomniałaś, to pewnie Mała Mi? ;)
Świetna książka, bardzo "literaturoznawcza" :) Szalenie mi się podobała, chciałoby się częściej trafiać na takie perełki. Mam niestety tylko e-book, muszę sobie dokupić tę piękną papierową wersję ze względu na ilustracje :)
OdpowiedzUsuńRozważań literaturoznawczych w niej nie brakuje, to prawda. Westin, na szczęście, nie skupia się na jednym odczytaniu, ale podsuwa różne pomysły, zachęcając do własnych poszukiwań. :)
UsuńCo więcej, zachęca do odświeżenia lektur :) Ja na przykład odkryłam wiele tropów, którymi pójdę, kiedy będę czytać książki Tove kolejny raz :) No i będę uwazniej wypatrywać w nich nawiązań do faktów z życia autorki. Świetna sprawa :)
UsuńMuminki odgrywały (odgrywają?) w moim dzieciństwie bardzo ważną i dużą rolę. Do dziś pamiętam jak z ogromnym uśmiechem zasiadałam przed ekran telewizora, żeby obejrzeć tę bajkę. Mam również mnóstwo zgromadzonych kaset wideo z tamtego okresu. Czytając komentarze rzuciło mi się w oczy "[...] za bardzo bałam się Buki." Dlaczego? Oczywiście rozumiem dziecięcy lęk przed potworem z szafy/spod łóżka - sama takie miałam. Jednak nie były one zaopatrzone w twarz Buki. Dla mnie Buka nie była straszna. Ja, nawet jako dziecko, odbierałam ją raczej jako bardzo smutną postać. Smutną i bardzo samotną. Być może właśnie dlatego roztaczała wokół siebie przeraźliwy chłód, była milcząca, owiana tajemnicą, a przez to groźna. Myślę, że gdyby dziś przyszło oceniać tę postać innym, to mieliby oni podobne odczucia. Z biegiem czasu oglądając bajki zauważamy, że coraz więcej z nich rozumiemy. Choćby zawiłe zdania Włóczykija wypowiadane do Muminka, czy też sarkastyczne odzywki Małej Mi.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania Kasiej - wakacje mijają mi dobrze. W tej chwili dumam przy akompaniamentach zachodzącego słońca, kubka kawy i szumu morskich fal, a następnie przenoszę się w góry, gdzie zamierzam spędzić resztę swoich wakacji maturzystki. Potem... Potem będę się klimatyzować na uczelni. Też za Tobą tęskniłam. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się już na dobre wrócić na blogosferę.
A jak tam się przedstawiają Twoje wakacje, moja droga?
Zabawne, prawie wszyscy mówią o serialu, podczas gdy ja znam tylko książki. A tam Buka nie jest potworem (zwłaszcza w ostatnich tomach). Bezskutecznie poszukuje ciepła i światła. W "Pamiętnikach Tatusia Muminka" mówi się, że kogoś pożarła, ale wszyscy wiemy, jak Tatuś Muminka ubarwia minione wydarzenia. ;)
UsuńNo pewnie, wiek, doświadczenie i wiedza zmieniają nasz odbiór. Dopiero czytając tę biografię, rozpoznałam w jednym ze szkiców Muminka słynną rzeźbę Rodina.
O, chętnie pojechałabym w góry, bo mieszkam nad morzem. ;) Wakacje spędzam, zwiedzając bibliotekę. Londyn NW, Nowy Jork, Oz, Dolina Muminków, taka to ze mnie podróżniczka.
Ja też znam tylko książki ;)
UsuńNie powiem, Muminki oglądałam (bo jak to tak, nie oglądać), ale jakoś szczególnie w pamięci mi nie zapadły. Wolałam Myszkę Miki, i inne disneyowskie stwory. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo Muminkach warto poznać ich autorkę...
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam Muminków :(
OdpowiedzUsuńNie lubiłam i nadal nie przepadam za Muminkami :x
OdpowiedzUsuńUwielbiam Muminki i Bukę! :) Chętnie poznałabym życie tak ciekawej osoby :)
OdpowiedzUsuńja akurat nigdy szczególną miłością do muminków nie pałałam, ale ilustracje do nich bardzo lubiłam oglądać :) Tove wydaje się być zaś naprawdę ciekawą osobą
OdpowiedzUsuńFascynująca postać. Wprawdzie nie zaczytywałam się w przygodach Muminków (chociaż kilka książek znam) i nie miałam nigdy w rękach pozostałych książek Tove Jansson (oraz nie widziałam innych jej prac) ale jest w niej coś takiego, co przyciąga. Jakaś tajemnica... Przynajmniej tak to czuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Muminki! Szczególnie bajki -są nieodłącznym elementem mojego dzieciństwa. Też polowałam na te koszulki w Sinsay'u, ale mnie bardziej interesowały te z Małą Mi -uwielbiałam ją! ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Muminki .! :) nawet Bukę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://tendies.blogspot.com/
"Muminki" to jedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa! Włóczykij, mała Mi, buka... tych postaci się nie zapomina :-) A ta biografia "ciągnie mnie" już od dłuższego czasu, więc bardzo możliwe, że wreszcie po nią sięgnę. Nie spodziewałam się, że Jansson miała lęk przed publicznymi wystąpieniami. Osoba, która tyle w życiu osiągnęła była taka niepewna siebie... :O
OdpowiedzUsuńWiesz, Tove zna wartość swoich opowieści, ale czasem potrzebuje zapewnienia, że krótkotrwały brak pomysłów to nic strasznego. Nie boi się podróżować, w dodatku samodzielnie, i rozmawiać z nieznajomymi, ale nie przepada za tłumem czy wspomnianymi wystąpieniami publicznymi. ;)
UsuńUwielbiam "Dolinę Muminków w listopadzie" i w ogóle Muminki! A Twój tekst jest świetny! Wiele się dzięki niemu dowiedziałam :)
OdpowiedzUsuń"Dolina Muminków w listopadzie", gdzie czeka się i czeka na powrót Rodziny, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. :)
UsuńOch, może nie powinnam się przyznawać, ale... nie czytałam Muminków. Ba, ja ich nawet nie oglądałam. Kolejna książka, którą koniecznie muszę nadrobić. A recenzja jak zwykle świetna i taka niesamowicie specyficzna, chyba nikt inny nie pisze w ten sposób, dlatego Twoje teksty są takie wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuń"Muminki" wspominam bardzo dobrze, więc chętnie dowiem się czegoś o ich matce:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą chyba ta otwartość Tove na czytelników wyszła Muminkom na dobre.
świetna recenzja, a życie Tove brzmi jak bajka :o
OdpowiedzUsuńBajka mojego dzieciństwa <3
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać o nich książkę!
Nigdy nie czytałam Muminków a ta ksiązka chyba mnie zaintrygowała :D
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, bo fascynuje mnie Tove jako osobowość.
OdpowiedzUsuńKochałam Muminki jako dziecko i do tej pory z chęcią sięgam po jej książki <3
OdpowiedzUsuńPięknie się czyta Twoją recenzję, ale jeszcze piękniej byłoby odświeżyć sobie Muminki i poczytać o Tove... :)
OdpowiedzUsuń"Muminki" to bajka mojego dzieciństwa. W podstawówce pamiętam też, że czytałam jedną z książek o ich perypetiach, ale zupełnie nie pamiętam którą. Chętnie przeczytam biografię twórczyni Muminków, bo Twoja świetnie napisana recenzja bardzo mnie zainteresowała postacią tej wszechstronnie utalentowanej kobiety. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie "klecenia"... tak często postrzegam moje dłubanie w drewnie...:)))
OdpowiedzUsuńA odnośnie Tove... niezmiernie ciekawa i złożona postać... chętnie bym poczytała!
Pozdrawiam!
Bo to nie jest biografia, tylko połączenie rozważań literaturoznawczych z biografią i powieścią biograficzną (anegdotami, niestworzonymi historiami dot. dzieciństwa). ;) Westin często oddaje głos Tove i nie rozsądza, która z podanych przez artystkę wersji jest prawdziwa. Nie szuka skandalu, nie snuje domysłów nt. zauroczeń intelektualno-miłosnych. Ale rozumiem, że chciałabyś się dowiedzieć więcej o pozostałych osobach wymienionych w książce (mnie zaintrygowała Tuulikki!) - kto by nie chciał? ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Muminki, muszę chyba obejrzeć na nowo. Jakaś nostalgia mnie bierze :) Piękna recenzja, czytałam inną, ale Twoja mnie naprawdę zachęca :)
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na to, że historia Muminków mogła się tak zacząć.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, ale w takim razie na okładce nie powinno być tego kuszącego słowa "biografia" ;) Ta książka to coś na pograniczu albumu, zbioru wspomnień, studium twórczości.
OdpowiedzUsuńBiografii nie czytam. Ale przyjemnie czytało mi się recenzje, już smao wprowadzenie nadało jej klimat opowiadania i historii, którą chcę się poznać dalej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
wspaniała recenzja! muszę te książkę przeczytać tak jak czytałam wszystkie muminkowe opowieści :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Muminki, oglądałam Muminki, bajeczki na dobranoc z Muminkami na pamięć znałam i teraz mam ochotę obejrzeć Muminki! :)
OdpowiedzUsuńSkuszona jestem całkowicie literaturoznawczymi rozważaniami (to moja działka w końcu), ale przede wszystkim tym, że Muminki to całe moje dzieciństwo :D I młodość. I dorosłość w zasadzie też, bo wracam do poszczególnych tomów co roku i zachwycam się niezmiennie :) Czas bliżej poznać Tove Jansson i jej powieści dla dorosłych również (czeka na półce "Uczciwa oszustka").
OdpowiedzUsuńI powiedz mi tylko - skąd taka BOSKA koszulka z Migotką? <3
Koszulka też mnie ciekawi, jestem skłonna rzucić wszystko i biec kupić sobie taką samą, tylko muszę wiedzieć gdzie :D
Usuń"Uczciwej oszustki" jeszcze nie znam, czytałam za to (i opisałam, rzecz jasna) "Córkę rzeźbiarza" oraz "Lato".
UsuńTo moja ulubiona koszulka! :) Jeśli wam się podoba, następny przystanek: Sinsay. W sklepie internetowym znalazłam taki t-shirt, ale zajrzyjcie do najbliższego centrum handlowego, może traficie na tę samą Migotkę. ;)
Dzięki Ci dobra Kobieto :D
UsuńDziękuję - zachwycam się Migotką, ale muszę w czerni lub szarości gdzieś wynaleźć :D
UsuńCo za biografia! Chciałabym mieć ją na półce, oprócz książki zainteresowała mnie ta cudna koszulka (poza książkami namiętnie kupuję koszulki, a takiej z Muminkami jeszcze nie mam :P)
OdpowiedzUsuńGdy byłam młodsza, uzależniłam się od muminków. Dzisiaj zbieram już tylko pocztówki na których są przedstawione, jako że piszę listy z kilkoma dziewczynami z Finlandii, to mam przyjemność dostawać sporo muminków w różnej formie, kartek czy nawet na słodyczach. :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojego tekstu zapragnęłam mieć tę biografię i skonfrontować swoje wrażenia z Twoimi :)
OdpowiedzUsuńKocham Muminki. Muszę przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńW ogóle Dolina Muminków to mój ideał życia, a jak dotąd nie udało mi się jeszcze spędzić całych wakacji po muminkowsku ani razu ._.
I żeby nie było, że tylko Muminki i Muminki - tak samo kocham ilustracje Tove. Próbowałam ją wielokrotnie naśladować, ale nie mam umiejętności.
Jest jedna ilustratorka, której dzieła lubię tak samo - Pauline Baynes. Oczywiście poznałam ją przez Opowieści z Narnii i też próbowałam naśladować, a wyszło jeszcze gorzej niż z Tove ^^
Czy można gdzieś zobaczyć wspomniane próby? Zaciekawiłaś mnie. ;)
UsuńLubię Pauline, zwłaszcza narnijskie okładki, ale wolę Tove - jej krajobrazy są fascynujące i niepokojące zarazem. (Nawiasem mówiąc, nigdy nie przepadałam za Narnią; niewykluczone, że to wpłynęło na moje podejście do ilustracji).
Nigdzie nie można, na moje szczęście :) Te "dzieła" nigdy nie wyciekły do internetu.
UsuńTo prawda, w ogóle Tove wydaje mi się bardziej emocjonalna, ale za to Pauline jest taka... perfekcyjna. Szczegółowa. Bez ilustracji i jednej, i drugiej żyje mi się tak samo źle :D
Kocham Narnię tak samo jak Muminki (choć są zupełnie inne), ale zaczynam się czuć w tym bardzo osamotniona. Prócz mnie chyba nikt, kto nie jest dzieckiem, nie lubi Narnii ;_;
Jak miło poznać wielbicielki Muminków! :) Tym, co mają pocztówki/gadżety/inne utwory, zazdroszczę (nie zdziwię się, jeśli wkrótce zzielenieję z tej zazdrości). Tym, co (jeszcze) nie znają/nie lubią słynnego cyklu, radzę poczytać (o) Tove, pooglądać. Kto wie, może się wam spodoba? ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystkie komentarze!
Muminkologia powiadasz, podoba mi się :) zaskoczyłaś mnie, że w mojej ukochanej bajce jest nawiązanie do Biblii. Przyjemnie się czytało tą recenzję
OdpowiedzUsuńZawsze uwielbiałam ,,Muminki", koniecznie muszę przeczytać o prawdziwej ich mamie :) Książka na pewno mi się spodoba!
OdpowiedzUsuńTak,Tove jest rzeczywiście wyjątkowa!
OdpowiedzUsuńGenialna postać, no i genialny blog !
OdpowiedzUsuń