Była sobie kiedyś pomysłowa mała dziewczynka, a jej mama bardzo ją lubiła... Tymi słowami rozpocznę historię Tove Jansson, bo - zdaniem pisarki - każda dobra historia powinna zaczynać się w ten sposób. Dalszy ciąg nie ma znaczenia.
Tove (1914-2001), znana głównie jako autorka serii o Muminkach, urodziła się w rodzinie artystów. Ojciec, Viktor Jansson, był rzeźbiarzem, matka, Signe Hammarsten-Jansson, ilustrowała powieści. Wychowane w twórczej atmosferze dzieci również poświęciły swoje życie sztuce: Tove została malarką i pisarką, Per Olov fotografem, Lars z kolei - rysownikiem. Warto zauważyć, że rodzeństwo często współpracowało, wspierając się nawzajem.
Zbiór ten zawiera dziewiętnaście autobiograficznych opowiadań napisanych w pierwszej osobie z perspektywy dziecka. Mała Tove uwielbia swoich rodziców. Porównuje mamę do królowych oglądanych na obrazkach, docenia też jej ciężką pracę. Tatuś, kiedy się złości, rzuca w nie gliną, kiedy zaś jest w dobrym humorze, gra na bałałajce i wyprawia uczty, w trakcie których wszystko może się zdarzyć. Kolejne opowieści odkrywają przed czytelnikiem niecodzienne tradycje rodzinne. Przykładowo, na Boże Narodzenie bohaterowie wylepiają z gliny święty krajobraz, stajenkę wraz z mieszkańcami.
Śledząc przygody błyskotliwej dziewczynki, poznajemy zasady życia na morzu. Łodzie, zauważa Tove, to poważna sprawa. Ten, kto wybiera się w podróż morską, powinien najpierw czegoś się dowiedzieć. Jak się mierzy poziom wody, ocenia siłę wiatru, jakie są zwiastuny sztormu - na statku trzeba pilnować wielu rzeczy. Lepiej zapomnijcie o motorze, bo potrafi się psuć, zamiast tego nauczcie się porządnie wiosłować. I zapamiętajcie, by nigdy nie brać towaru wyciągniętego z morza przez kogoś innego. Dwa kamienie leżące na wierzchu oznaczają, że ma on już właściciela.
Córka Boga
Szopa, w której tatuś urządził sobie pracownię, należy do sfery sacrum. Chodzi się w niej na palcach i nie wolno niczego dotykać. Okien się nie myje, dają bowiem szczególnie piękne światło. Praca rzeźbiarza jest święta: odlewanie przywołuje na myśl uroczystą ceremonię, a rzeźby powstałe w tym akcie stworzenia otacza się czcią i szacunkiem. Gipsowe postacie nie różnią się zbytnio od ludzi, bywają smutne, przerażone i samotne.
W oczach dziewczynki dorośli często przybierają nieziemską postać. Dziadek, noszący dużą, czarną brodę i przechadzający się po swoim rajskim ogrodzie, bardzo przypomina Boga. Wszystko, co sadzi, zapuszcza korzenie, aby później rosnąć bez końca. Tove wraz z Karin, drugą wnuczką, bawią się na łące w izraelskie dzieci. Ciągle są nieposłuszne, bo dziadek lubi przebaczać grzesznikom. Rywalizując o jego względy, składają ofiary z jagód. Kiedy to Karin pierwsza otrzymuje znak od Boga, zazdrosna Tove natychmiast robi złotego cielca w zacienionej altanie będącej zarazem miejscem pogańskim.
Jak łatwo przemienić przedmiot codziennego użytku albo element krajobrazu w rzecz świętą! Połóżmy tylko zapaloną latarkę w grocie lodowej, upodobniając ją do żłobka betlejemskiego, wsłuchajmy się w brzęczenie pszczół i trzmieli, a usłyszymy cichą muzykę organową. Poznawszy opowieści mamy o Mojżeszu w sitowiu, o Ewie i wężu, dziewczynka nazywa łąkę Edenem, pęknięcie ulubionego kamienia końcem świata, drzewo do włażenia natomiast - drabiną Jakubową.
Córka natury
Owca, mewa, piękne i dzikie koty, wrona, wiewiórki, psotna małpa, dziewiętnaście kanarków, szczur w skrzynce - ojciec bohaterki kocha zwierzęta, a ma ich tyle, że trudno się wszystkich doliczyć. Kiedy pewnego dnia nietoperz wpełza mu pod kurtkę i zasypia, mężczyzna stoi bez ruchu, aż robi się ciemno. Ptaki przylatują na jego zawołanie, małpa imieniem Poppolino przegląda z nim gazetę. Ta miłość okazuje się zaraźliwa: Tove biegnie na pomoc każdej mewie, a po śmierci wrony układa wiersz pogrzebowy.
Cała rodzina żyje w zgodzie z naturą. Dziewczynka nie tylko poucza przyjaciela, że ryby i drzewa cierpią tak samo jak ludzie, kwiaty zaś krzyczą, gdy się je zrywa, ale też sama staje się częścią przyrody. Idąc przez niekończące się sitowie, wydłuża się na podobieństwo łodygi, zapuszcza korzenie i zaczyna szeleścić jak wszystkie źdźbła - jej siostry. Takich metamorfoz, typowych dla metaforyki sennej, jest więcej. We Fruwaniu bohaterce śnią się Helsinki pełne latających ludzi. Wyfrunąwszy przez okno, widzi mnóstwo osób tęskniących za unoszeniem się w przestworzach, spełnia zatem ich pragnienie. W marzeniach sennych meble się kurczą, znikają pod sufitem albo się wydłużają, pod chodnikiem z kolei pełznie duch nieżyjącej wrony.
Natura pozostaje w nieprzerwanym związku z opisywanymi wydarzeniami i odzwierciedla stany emocjonalne narratorki. Krajobraz w nowym miejscu zamieszkania wydaje się groźny, śnieg pada tam w odmienny sposób. Po nadejściu mgły dzieci odnajdują mewę ze złamanym skrzydłem. Jedno z nich decyduje się - mimo sprzeciwu zapłakanej Tove - skrócić cierpienia ptaka. Po jakimś czasie jednak mgła ustępuje, umożliwiając powrót do normy.
Córeczka
Główna bohaterka wyróżnia się pomysłowością: buduje dom pod stołem, bawi się w teatr, uczy przyjaciela, jak uciekać przed wężami, które ukrywają się w dywanie. Dorośli nie zawsze wszystko dostrzegają, mama też z początku nie rozumie, czym grożą opady śniegu. Mimo tego dni upływają radośnie. Drobne przewinienia szybko odchodzą w niepamięć, nawet śmierć nie wydaje się taka straszna. Popełniwszy błąd, najlepiej za dużo o nim nie myśleć, twierdzi autorka, tylko niezwłocznie zrobić coś dobrego.
A zagrożeń nie brakuje! Jak nie wicher wzmaga się wraz z nadejściem sztormu, to śnieg sunie ogromną lawiną. Rzeźby tatusia również zdają sobie sprawę z wszechobecnego niebezpieczeństwa. Gdzie można się ukryć? Pod kołdrą albo w czyichś objęciach, albo na wysokim drzewie, mówi bohaterka. Czasem wystarczy kilka słów mamy, cichy, łagodny głos w ciemności, i nic już nie wygląda groźnie. Nie są w pułapce, zasypywane śniegiem, ale w ciepłym miejscu, schowane przed nieznanymi potworami. Po co się martwić tym, co się dzieje na zewnątrz? Siedzimy w środku, ogrzewamy ręce przy kominku, a wszystkie stwory zostały za drzwiami i nie mogą wejść.
W świecie Tove problemy codzienne - zarówno te drobniejsze (stłuczona bombka, kanarek zjedzony przez Poppolina), jak i poważniejsze (kradzież kanistrów, choroba, śmierć) - współistnieją z wytworami dziecięcej wyobraźni. Mimo wielu zagrożeń nigdy nie brakuje w nim pociechy ani humoru. Nawet największy sztorm kiedyś się uspokoi i wszystko znów będzie dobrze.
Tove Jansson, Córka rzeźbiarza, słowo/obraz terytoria, s. 168, Gdańsk 1999
Poszłam dziś do biblioteki między innymi po tę książkę. Ale biblioteka ma urlop. A ja mam teraz jeszcze większą ochotę na lekturę. Ech, ćwiczenia z cierpliwości;)
OdpowiedzUsuńZ reguły wolę dłuższą prozę, ale widzę, że powyższe opowiadania są jednak ciekawe i warte uwagi, więc może się na nie skuszę, lecz niczego nie obiecuje.
OdpowiedzUsuńRównież, tak jak Cyrysia rzadko czytam opowiadania. Nigdy jeszcze nie miałam przyjemności zapoznać się z autobiograficznymi opowiadaniami i to jeszcze napisanymi przez dziecko. Jest to dla mnie bardzo intrygujące i zachęcające do poszukiwania tej pozycji.
OdpowiedzUsuńBardzo piękne i wzruszające jest to, w jaki sposób mała Tove postrzegała swoja mamę:)
Prawda? Uwielbiam czytać o takich relacjach matki z córką, zawsze mnie to wzrusza.
UsuńWszystkie opowiadania są ze sobą powiązane: nie tylko osobą narratorki, ale i wspomnianymi przeze mnie motywami i bohaterami. Możesz więc potraktować je jako rozdziały. ;)
Opowieści te zostały napisane z perspektywy dziecka, ale nie przez dziecko, wydano je w 1968 roku. ;) Wybacz, jeśli wprowadziłam cię w błąd.
Pozdrawiam ciepło!
Ciekawe, zawsze uwielbiałam Muminki - no dobra uwielbiam je do dziś i mówiąc szczerze kojarzyłam Tove tylko z nimi.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, obszernie napisana recenzja. Córka rzeźbiarza, córka natury, córeczka czy też córka Boga... tak zdecydowanie najbardziej podobał mi się akapit o Edenie i o dziadku. Ten natomiast o zwierzakach mnie rozśmieszył przypominając trochę mój dom. Psy, koty, rybki, aksolotl meksykański i szczur to... eee plus ja i mama, bo chyba niewiele się różnimy ;). Jedynie kanarków nie mogłybyśmy mieć z powodu wrodzonej nienawiści mojej mamy do nich ;P.
Pozdrawiam!
U mnie podobnie: pies (jak widać na zdjęciu), rybki, królik, nieproszone owady. ;) Kotów w moim ogrodzie pełno, jeże też się znajdą.
UsuńMuminki są świetne! Czytając "Córkę rzeźbiarza", zobaczysz, kto/co zainspirował/o autorkę do stworzenia niektórych bohaterów.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe słowa!
od dawna marzę o tej książce, ale widząc ceny na allegro nie mogę przemóc się do zakupu. mimo to moje uwielbienie do Tove jest tak wielkie, że pasja w końcu zwycięży nad rozsądkiem i dam się komuś oskubać...
OdpowiedzUsuńSprawdziłam - masz rację. Na załączonym zdjęciu widać egzemplarz biblioteczny, ale bardzo chciałabym mieć tę książkę na własność. Bądźmy dobrej myśli, może kiedyś ją zdobędziemy (za rozsądną cenę). ;)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce, ale Muminki też wspominam bardzo dobrze, a opowiadania napisane przez dziecko to dosyć niecodzienna sprawa, więc chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńMiło zobaczyć kolejną fankę Muminków. ;)
UsuńJak wspomniałam powyżej, opowiadania zostały napisane z perspektywy dziecka, nie przez dziecko (data wydania: 1968). Wybacz, nie chciałam wprowadzić cię w błąd.
Pozdrawiam ciepło!
Sądzę, że warto przeczytać autobiograficzne opowiadania z punktu widzenia dziecka, które stało się Mamą Muminków. Każdy swego czasu uwielbiał Muminki. :)
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy chętnie zaglądam do opowiadań, podoba mi się ich różnorodność. A Muminki oglądałam dawno temu ;)
OdpowiedzUsuńMyśliwskiego nie znam, ale na pewno do niego zajrzę. Dziękuję za polecenie i pochlebną opinię.
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz ujmując lubię dłuższą prozę, ale z uwagi na to, że Muminki uwielbiam, skuszę się na ten tomik, gdy tylko znajdę go w bibliotece.
Nietoperz śpiący pod kurtką ojca głównej bohaterki musiał wyglądać uroczo. Bardzo lubię te stworzonka.
Nie słyszałam o książce, głośno ostatnio o jej biografii. Muminki uwielbiam, więc chętnie sięgnę i po tę pozycję:)
OdpowiedzUsuńAutorka horroru mojego dzieciństwa... Ależ ja się bałam Buki :P
OdpowiedzUsuńNie sięgam po tego typu książki, ale zaciekawiłaś mnie, więc złamię swoje zasady :) Zapowiada się ciekawie. Nawet nie wiedziałam, że jest to autorka Muminków. Kochałam je <3 Och, jaka śliczna psinka :) Livresland.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńBardzo lubię opowiadania i wiem, że jest autorką muminków - które kocham do dziś:P Mała Mi, Panna Migotka, Włóczykij - jak ich nie kochać!?:D
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny tekst! Muminki to moje dzieciństwo, dlatego chętnie i z sentymentem wrócę do twórczości Tove :)
OdpowiedzUsuńale masz ślicznego psa :D
Jakoś rzadko sięgam po opowiadania. Poza tym nie jestem pewna czy odnalazłabym się w takiej tematyce, ale może warto spróbować... ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością sięgnę po ten zbiór opowiadań. Muminki to jednak solidna firma;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zbiory opowiadan, dla mnie sa one ciekawa przygoda na jeden weczór, chetnie przeczytam recenzowany zbiór. Obserwuje, jezzeli u mnie ci sie równiez podoba, to zrob to samo ;)
OdpowiedzUsuńMuszę niestety odmówić, ale tematyka zupełnie do mnie nie przemawia, a na domiar złego mam chwilowo dosyć wszelkiej maści opowiadań :D. Na nieszczęście będę musiał w najbliższym czasie zabrać się za "Zombiefilię", ale może jakoś to przełknę :P.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)!
Melon
Hmmmm, może kiedyś
OdpowiedzUsuńMuminków nigdy nie mogłam strawić, więc autorka średnio mi się kojarzy. I książkę na razie zostawię innym.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ta książka jest taka przyjemna i taka dziecinna i jakby baśniowa. Może przez Twoją recenzję, która jest przecudowna i zachęca! :)
OdpowiedzUsuńI autorka Muminków, więc nie dziwne, że mi się tak kojarzy. Ale nie wiem czy bym sięgnęła po ten zbiór opowiadań :)
Pozdrawiam!
I taka właśnie jest. ;) Dodałabym jeszcze: wzruszająca (ze względu na pięknie opisane więzi rodzinne), prowokująca do refleksji.
UsuńRaz jeszcze zachęcam do lektury i dziękuję za przemiłe słowa!
Świetny pomysł na oryginalną książkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji poszukam tę książkę! A co to za wdzięczny model na zdjęciu?
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Modelka ma na imię Niobe i jest nad wyraz cierpliwym (siedziała bez ruchu przez dwadzieścia minut, zanim zrobiłam zdjęcie) pudlem miniaturowym. ;)
Usuńnigdy nie czytałam,może być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zapamiętam ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Córka rzeźbiarza mogłaby mi przypaść do gustu. Twoja recenzja mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńOjejku, dopiero teraz zauważyłam jaki masz awatar :D Ze złą czarownicą ze Śpiącej Królewny! Kocham te stare bajki... to już chyba z 60 lat temu odkąd wyszły za sprawą Disney'a, a są milion razy lepsze niż te nowe bajki animowane... Chyba w przyszłości zabronię je swojemu dziecku oglądać. Tylko klasyka, niech doceni :D
Prawda? Mam bzika na punkcie starych bajek Disneya, znam wszystkie piosenki na pamięć. Z tych nowszych widziałam "Brave" i sama historia (zwłaszcza to skupienie się na relacjach matki z córką) bardzo mi się podobała, ale czemu bohaterki nie śpiewały? ;)
UsuńChętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPrzez wielki sentyment do Muminkowej ekipy - dopisuję do listy "chcę przeczytać"! :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że tyle osób deklaruje chęć lektury! Jeśli choć jedna osoba przeczyta tę książkę, będę zachwycona. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze!
I ja deklaruję (bo też dzięki Tobie odkrywam Tove), ale nie wiem, skąd ją zdobyć. Czytałaś domową, pożyczoną, kupioną?
OdpowiedzUsuńWypożyczyłam z biblioteki. Marzę o własnym egzemplarzu, ale z tym jest pewien problem: w księgarniach nie znalazłam tej książki, a ceny na allegro, o czym się niedawno przekonałam, przyprawiają o zawrót głowy.
UsuńTylko mi się tu nie zniechęcaj! Idź do biblioteki i czytaj! ;)